Donkervoort D8 GTO - latający Holender

Czy spodziewałbyś się, że Holendrzy robią takie bolidy? Masa 700 kg, moc 380 KM i pierwsza setka pęka w 2,8 sekundy. Do tego brak ABS, ESP i wspomagania kierownicy. Bo twórca stawia na umiejętności kierowcy, nie na zbędne bajery
d8-gto.jpg

W kwestii pojazdów Holandia kojarzyła Ci się do tej pory tylko z rowerami? A nie kojarzysz bolidów Spyker, o których już pisaliśmy? Teraz dorzucamy jeszcze firmę Donkervoort z ich obłędnym modelem D8 GTO.

Bolid powstał na bazie Lotusa Seven, a stworzył go Joop Donkervoort, który lubi zadziorne wózki i ostrą jazdę. Dlatego tez na próżno szukać w jego kreacjach takich luksusów jak ABS, ESP czy wspomaganie kierownicy. Od 1978 roku buduje auta na kultowych bazie brytyjskich samochodów Lotusa. Najświeższe jego dziecko zaczęto produkować w 2013 roku. Powstało 25 egzemplarzy tego cacka.



Donkervoort D8 GTO pod maską kryje 2,5-litrowy silnik TFSI z Audi, a jego moc – 380 koni mechanicznych, w połączeniu z wagą piórkową – niecałe 700 kilogramów, czyni z niego pocisk nie do zatrzymania. Tak niska waga jest konsekwencją minimalizmu w konstrukcji auta. Klatka bezpieczeństwa, nadwozie z karbonu oraz rezygnacja z wszelkich wygód sprawiły, że ten wóz daje najczystsze i najgłębsze doznania motoryzacyjne i satysfakcję z okiełznania bestii.

Przełożenie niskiej masy do wielkiej mocy czyni z D8 GTO jeden z najszybszych aut na świecie. Pierwszą setkę osiąga w 2,8 sekundy. Obserwując jego jazdę, mamy wrażenie, że zaraz odleci. Potęguje to deska rozdzielcza stylizowana na kokpit myśliwca.

Powstało zaledwie 25 sztuk Donkervoorta D8 GTO i trzeba było wysupłać na niego ponad 125 000 euro. Oczywiście - jak w przypadku każdej edycji limitowanej – tak i teraz ten „latający Holender” da właścicielowi zysk po latach, bez względu na przebieg i wiek pojazdu.






belka-autostuff_2.jpg

Dodał(a): fisci Środa 24.09.2014