Zabójcza malinka

W Meksyku doszło do bardzo dziwnego przypadku. Nastolatek zmarł na udar mózgu, a wszystko prawdopodobnie przez… niepozorną malinkę na szyi.

iStock_3058603_SMALL.jpg


Wszyscy ci, którzy przeżyli swoje pierwsze miłości, mając 15, 16 lat, z pewnością pamiętają tę jakąś dziwną manię na robienie malinek. Wiecie, chodzi o te małe, różowe ślady, które pozostawały na ciele, gdy jedna osoba delikatnie ssała skórę drugiej (np. na szyi, zboczeńcy).

Dziś jest to zupełnie niezrozumiałe, bo tak naprawdę ani te malinki estetyczne, ani tym bardziej przyjemne, ale jednak, gdy miało się te kilkanaście lat, wydawało się, że „miłosne ukąszenia” są czymś świetnym – „jesteśmy tacy młodzi, zakochani, zaznaczmy więc to uczucie na ciele!”.

Okazuje się jednak, że to, zdawałoby się, niepozorne miłosne ugryzienie, może być dużo bardziej niebezpieczne, niż komukolwiek się wydaje i każdy, kto kiedykolwiek miał je na skórze, być może otarł się o śmierć.

Niestety tyle szczęścia nie miał Julio Macia Gonzalez, 17-latek z Meksyku, który nagle zmarł w wyniku udaru mózgu. Jak przypuszczają lekarze badający sprawę, zgon najprawdopodobniej nastąpił właśnie przez malinkę, którą 24-letnia dziewczyna Gonzaleza, zrobiła mu na szyi niedługo przed jego śmiercią. Owo miłosne ukąszenie mogło doprowadzić do powstania zakrzepu krwi, który następnie przedostał się do mózgu i wywołał u chłopaka udar.

24-letnia „miłosna morderczyni” zniknęła zaraz po śmierci swojego ukochanego, a obecnieposzukuje jej meksykańska policja.

Dla Was niech ten tekst będzie zaś przestrogą przed ewentualnym robieniem malinek. Bo inaczej możecie dokładnie, nomen omen na własnej skórze, przekonać się, co to znaczy miłość na zabój.




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. iStock Poniedziałek 29.08.2016