Nic śmiesznego

Spotkania z psychopatami, pijakami i zakonnicami – żeby wykonywać zawód klauna, trzeba być opanowanym jak komandos jednostki specjalnej
 klaun

Wojciech Czajka (klaun Dyzio)
– ma 29 lat, pochodzi z Rybnika, ale działa na terenie całego kraju. Z wykształcenia: technik organizacji kultury. Od 7 lat zajmuje się klaunadą, prowadząc imprezy dla dorosłych i dzieci. Jego specjalność to zwierzaki z baloników. Jest żonaty.

CKM: W hollywoodzkich horrorach występuje postać „złego klauna”. Jest pan takim złym klaunem?
Wojciech Czajka: Ja nie, ale wiem, o czym mowa. Wydaje mi się jednak, że tacy „źli klauni” to wymysł scenarzystów. Nigdy nie spotkałem klauna o morderczych skłonnościach. Spotkałem za to masę amatorów i półetatowców, którzy psują renomę mojemu zawodowi.

CKM: Półetatowców?
W.C.: Pracuje taki w fast–foodzie albo jako kierowca, a po godzinach zakłada kostium i idzie bawić ludzi. Masakra. To gorsze od klauna z piłą mechaniczną.

CKM: Rozśmieszyłby pan ludzi na cmentarzu?
W.C.: Występowałem już w kościele i klasztorze, może być i cmentarz.

CKM: Straszne. Myśleliśmy, że klauni mają jakieś granice. A tu – proszę...
W.C.: Każdy klaun sam sobie wyznacza bariery. Ja na przykład nigdy nie pojawiłbym się w Sejmie RP. Uważam, że to niefajne miejsce, a żarty z polityki są bardzo ryzykowne. Dlatego też nie mam w swoim repertuarze dowcipów na temat... no, wszyscy wiedzą, kogo.

CKM: Kacz...
W.C.: Ćśśśśś!

CKM: Chciałem powiedzieć „klasztor”. Co pan robił w klasztorze? Zabawiał mniszki?
W.C.: Mniszki i ich małych wychowanków. Wszyscy śmiali się do rozpuku.

CKM: Proszę powiedzieć, czym można rozśmieszyć zakonnicę?
W.C.: Nie wiem, czy każdą, ale nazaretanki śmiały się, gdy robiłem zwierzaki z baloników.

CKM: Oj, niedobry klaun... na pewno baloniki miały nieprzyzwoite kształty.
W.C.: Czy coś wygląda nieprzyzwoicie, czy nie, zależy od skojarzeń osoby przyjmującej taki balonik (śmiech). Pamiętam takie zlecenie, gdzie występowałem na wieczorze panieńskim. Tam też robiłem zwierzaki – naprawdę, takie najzwyklejsze pod słońcem – ale jedenaście lekko wstawionych pań miało bardzo jednoznaczne skojarzenia.

CKM: Zdarły z pana za dużą marynarkę i zgwałciły na koniec?
W.C.: (śmiech) Nie. Seks z innymi paniami nie wchodzi w grę. Jestem żonaty.

CKM: Interesuje mnie, czy klauni mają powodzenie u kobiet?
W.C.: Mają. Ale nic dziwnego – mężczyzna występujący na scenie zawsze będzie miał lepszą nawijkę niż  łysy koleś z BMW X6.

CKM: Ale ma też czerwony nos, za dużą marynarkę, obciachowe spodnie i straszliwy, mały kapelusik...
W.C.: Fakt. Najgorszy jest ten nos. Czasem, jak występuję na weselach, podchmieleni panowie podchodzą do mnie kupą i namawiają: „Te, klaun, napij się z nami, bo już masz czerwony nos. Ha ha”. W ich odczuciu to jest zabawne.

CKM: A co jest zabawne? To znaczy, co śmieszy klauna?
W.C.: Mnie na przykład bardzo bawi humor sytuacyjny.

CKM: Czyli jak ktoś kogoś walnie tortem w twarz?
W.C.: To uproszczenie, ale tak. Proszę spojrzeć na świętej pamięci Benny’ego Hilla. To esencja prostego humoru sytuacyjnego. Wystarczy,  że zrobi głupią minę i zagra na ogórku jak na flecie i już wszyscy umierają ze śmiechu.

CKM: I uważa pan, że współczesna publiczność nadal potrzebuje takiego prostego humoru?
W.C.: Nie. Teraz nie wystarczy, że przejdę się po scenie, poślizgnę na skórce od banana i wyląduję na tyłku. Teraz ludzie chcą nowoczesnych dowcipów: o komórkach, komputerach itp.

CKM: Pamięta pan jakieś nietypowe zlecenia?
W.C.: Powiem o dwóch. Jakiś czas temu zostałem zaangażowany przez attaché handlowego jednego ze wschodnich państw. Facet wynajął miejski basen w Warszawie, sprosił gości i kazał mi występować. Potem ogłosił, że każdy, kto ma ochotę, może sobie klauna wrzucić do basenu. Po dwóch godzinach mój strój był tak mokry, że nadawał się do wyrzucenia.

CKM: A drugi raz?
W.C.: Zadzwonił pan, że chciałby klauna tylko dla siebie.

CKM: Brzmi groźnie.
W.C.: A okazało się całkiem fajne. Przez dwie godziny siedzieliśmy i robiliśmy zwierzaki z balonów. Okazało się, że to członek zarządu jednej z bardzo dużych zagranicznych korporacji.

CKM: Trochę to smutne...
W.C.: Ale prawdziwe! (śmiech)

Dodał(a): hep Czwartek 18.08.2011