Więzienna uprawa marihuany

Podobno najciemniej jest pod latarnią. W tym przypadku to stare powiedzenie sprawdziło się co do joty, jako że grupa australijskich więźniów była w stanie założyć całkiem sporą uprawę marihuany… w więzieniu, w którym odsiadywali wyrok.
iStock_75480673_SMALL.jpg

Mówi się, że jeżeli chcesz coś ukryć, to najlepiej zrobić to w najbardziej oczywistym miejscu, bo nikomu nie przyjdzie go głowy, by tam tego właśnie szukać. I w sumie jest to pewnego rodzaju bezczelność. Nam zdaje się jednak, że znacznie większą bezczelnością i zuchwałością jest ukrycie czegoś w miejscu, które jest najbardziej ryzykowne ze wszystkich.

I wygląda na to, że więźniowie z australijskiego miasta Victoria są w tym absolutnymi mistrzami. Otóż przez dość długi czas udawało im się utrzymywać w sekrecie sporą plantację marihuany, którą założyli w więziennej szkółce leśnej w zakładzie karnym, w którym byli osadzeni.

Sprytni i bezczelni więźniowie uprawiali 28 krzaków „maryśki” ukrytych pod innymi roślinami w szkółce na tyle długo, że zanim zostały odkryte, zdążyły urosnąć do całkiem sporych rozmiarów. Wpadli podczas rutynowej kontroli.

Co ciekawe uprawa zioła pod „czujnym” nosem strażników, to niejedyna spora wpadka wiktoriańskiego więzienia w ostatnim czasie. Przykładowo w styczniu u jednego z więźniów odkryto plastikowy pojemnik, w którym gość trzymał swojego pupilka, czyli bardzo jadowitego brązowego węża. Natomiast w kwietniu, dwóch osadzonych zdołało z więzienia uciec i przez około dwie godziny nikt w ogóle tego nie zauważył.

Trzeba przyznać, że więzienie ma niezłe statystyki. Najpierw wąż, potem ucieczka, a teraz plantacja marihuany. Czyli co, niedługo odkryją tam jakiś nielegalny burdel założony przez więźniów?




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. iStock Czwartek 11.08.2016