Wesele na trawce
Jeśli zaś chodzi o wesela, na każdym z nich jest przynajmniej jeden wujek-wodzirej z wąsem i czerwoną mordą, któremu wydaje się, że roztacza czar imprezy dookoła siebie, a tak naprawdę żenuje wszystkich swoją postawą. Marihuana wydaje się być doskonałym rozwiązaniem, aby wyeliminować takiego wujka. Po pierwsze, skręt zmieniłby nieco jego nastawienie, po drugie, reszcie gości byłoby już wszystko jedno, nawet gdyby robił wiochę. Być może z takiego założenia wyszedł właśnie John Elledge - hodowca trawki, który zdecydował się na to, aby zioło podać na swoim własnym weselu.
"Byliśmy w szoku, jak bardzo spodobało się to ludziom" - powiedział po zabawie. "Wciąż dostaję kilka wiadomości dziennie od gości, którym podobał się zielony namiot".
Co można było w nim znaleźć? Otóż 13 różnych rodzajów jointów oraz barmana, który pomagał w ich wyborze i dyskretnie kontrolował, czy nikt nie przekracza wskazanych limitów. Podobno ofertą była zachwycona nawet 81-letnia babuleńka, która nie miała skręta w ustach od lat 60.!
Co jednak istotne, na zielonych weselach nie podaje się alkoholu. Wcale. Jeśli więc marzysz o podobnej balandze, musisz być świadom, że zioło nie będzie uzupełnieniem drinków, ale ich alternatywą.