Kosiarz dziewic

Poznaj kultowego Tuckera Maxa, amerykańskiego ogiera bez serca, przed którym ojcowie chowają swoje córki, a mężowie żony i kochanki
podryw

Jestem dupkiem. Upijam się w najmniej odpowiednich momentach, lekceważę normy społeczne, spełniam wszystkie swoje zachcianki, sypiam z większą ilością kobiet, niż nakazuje rozsądek i zachowuję się jak totalny kretyn – mówi o sobie Tucker Max. Nie jest przesadnie przystojny, a do tego ma koszarowe maniery. Ale swoje seksualne przygody i dziesiątki zaliczonych panienek opisuje w internecie. Ludzie to czytają, wstrzymują oddech z oburzenia, a następnie wariują na punkcie młodego Amerykanina o bezczelnym uśmiechu. Wariują do tego stopnia, że strona internetowa Tuckera notuje 1,5 miliona odsłon miesięcznie, telewizja FOX News uważa go za odkrycie dekady, amerykański tygodnik społeczno–polityczny „Time” nominował do tytułu najbardziej wpływowego człowieka 2009, a do kin lada chwila wejdzie film o jego przygodach.

KIM PAN JEST, PANIE MAX?
Tucker Max ma trzydzieści cztery lata, jest z wykształcenia prawnikiem, ale nie uprawia swojego zawodu. Mieszka na Florydzie (USA) i żyje z reklam umieszczanych na jego stronie (www.tuckermax.com) oraz dochodów z małej firmy promującej w internecie młode talenty. Jego  świat jest prosty i – przyznajmy – bliski męskim ideałom. – Należy się dobrze zabawić, solidnie napić, a następnie przelecieć jakąś laskę – radzi Max w internecie. Tam także zamieszcza zbiór ponad 80 swoich przygód. Przeczytasz m.in. o nieudanym fellatio („ta idiotka wyrzygała się na moje krocze!”), o pierwszym seksie z Azjatką („poruszała się na mnie, jakby siedziała na młocie pneumatycznym”) albo – ulubioną przez internautów – historię o tym, jak pijany Tucker nasikał na swoje łóżko, po czym przesunął na mokrą plamę śpiącą panienkę („przepraszała tysiąc razy i wypisała mi czek na nowy materac”). – Gdy rozjechaliśmy się z ziomalami z uczelni do różnych miast, zaczęliśmy ze sobą mejlować, opisując głupoty, jakie robiliśmy, by się odstresować – opowiada Tucker. – Moje historyjki okazały się najbardziej odjechane i kumple przesyłali je między sobą. Później namówili mnie, żebym zrobił stronkę www, by trzymać te pokręcone historie w jednym miejscu. No i się zaczęło.

MISS ROBI REKLAMĘ
Strona ze sprośnymi opowieściami Tuckera pozostawała niezauważona do 2003 roku, kiedy opublikował na niej opis romansu z Katy Johnson, byłą miss Vermont. „Przeleciałem ją w jej Fordzie, po 5–godzinnej znajomości (...) Była tak napalona, że rozebrała nas oboje w 30 sekund (...) Jęczała, że jestem świetny i chciałaby wiedzieć, gdzie nauczyłem się takiego rżnięcia (...) Gdy poszliśmy na wesele mojego kumpla, schlała się jak świnia, a ja wiedziałem, że tego wieczoru przelecę inną laskę. Brunetkę, która patrzyła na mnie wzrokiem mówiącym: zerżnij mnie, Tucker”. Biedna Katy oskarżyła Tuckera o zniesławienie, żądając usunięcia tej historyjki z sieci. Media podchwyciły temat i w USA rozgorzała dyskusja na temat wolności słowa. O stronie Maxa stało się głośno. A była miss Vermont? Wycofała oskarżenie.

TRENDOWY WOMIT
Sława Tuckera rosła błyskawicznie. Zalegająca w księgarniach stustronicowa broszura „The Devinitive Book of Pickup Lines” („Najlepsze teksty na podryw”), którą Max napisał jeszcze w 2001 roku, rozeszła się na pniu. Jej wydawca namówił Tuckera na przygotowanie drugiej książki. I tak powstał zbiorek krótkich erotycznych historyjek pt. „Belligerence and Debauchery”  („Agresja i rozwiązłość”), który sprzedał się na tyle dobrze, że w 2006 roku Tucker wydał kolejne dzieło „I Hope They Serve Beer in Hell” („Mam nadzieję,  że w piekle podają piwo”). Tu już nasz bohater pojechał po bandzie. Czytając tę książkę, dowiesz się, jak zaliczył kilkadziesiąt kolejnych panienek, jak wymiotował w krzakach, jak przeleciał grubaskę, jak kazał anorektyczce, by zrobiła mu fellatio, jak prawie umarł z powodu upojenia alkoholowego oraz jak podczas próby seksu analnego cały umazał się kałem partnerki. Okropność? Absolutnie! To nowy trend. Przynajmniej tak stwierdzili wydawcy „New York Timesa”, którzy zaproponowali Tuckerowi regularne publikowanie felietonów na  łamach tego poczytnego dziennika.

BIZNES IS BIZNES
W pierwszym roku sprzedaży „I Hope...”  rozeszła się w 70 tysiącach egzemplarzy i przez trzy kolejne lata nie schodziła z listy bestsellerów. Styl, w jakim ją napisano, dziennikarze ochrzcili mianem „fratire” – od połączenia słów fraternity (pol. bractwo) i satire (pol. satyra). Miesięczne dochody z reklam na stronie Tuckera przekroczyły 10 tysięcy baksów, telewizja FOX News przyznała mu tytuł „Odkrycia dekady”, kultowy kanał Comedy Central podpisał z Maxem umowę na produkcję programu rozrywkowego, a tygodnik „Time” sugeruje, że jest jedną z najbardziej wpływowych osób 2009 roku. Ale to nie koniec szaleństwa: dziś w amerykańskich barach barmani serwują drinka, którego Tucker opisał w jednej ze swoich historyjek (Gatorade, Red Bull i 75,5–proc. spirytus), na uczelniach studentki zakładają fan kluby Tuckera, prosząc, by przyjechał i uprawiał z nimi seks, a w sieci można kupić ubranka dla niemowląt z nadrukiem „Rok temu moja mama chodziła z Tuckerem Maxem”.

LASKI POD STOŁEM
Ekranizacji doczekała się książka „I Hope...” – wyprodukowana przez niewielką wytwórnię Darko Entertainment i współfinansowana przez Tuckera. Główną rolę zagra Matt Czuchry, którego polscy widzowie mogą kojarzyć z kilku odcinków serialu „Siódme niebo”. W 2010 roku pojawiła się też kolejna książka Tuckera pt. „Assholes finish first” („Dupki kończą pierwsi”). Reklamując ją, Tucker mówi: „Im większe kłamstwo, tym chętniej ludzie w nie wierzą. Wymyślam jakąś bzdurę, a laski w mgnieniu oka klęczą pod stołem”. Czy opowieści Maxa o zaliczaniu niewiarygodnej liczby dziewczyn są prawdziwe? Tucker zapewnia, że tak. A co sądzą jego fani? Na forum internetowym czytamy: „Może i jest samolubnym, kłamliwym dupkiem, ale przynajmniej jest sobą!”

Dodał(a): Aleksander Hepner Czwartek 15.09.2011