MESerszmidt

Ten Typ Mes – kultowy raper i jeden z najzdolniejszych tekściarzy nad Wisłą – zaprasza na przelot po swoim świecie. Będzie szybko i ostro jak w myśliwcu. Przeczytaj te wyznania, a może zostaniesz facetem twardym, wrażliwym i nieomylnym. Uważaj tylko na żołądek…
Ten Typ Mes
MES O ALKOHOLU

Mam wrażenie, że moje gadanie o chlaniu osiąga już masę krytyczną. Swoją wytwórnię płytową nazwałem Alkopoligamia i z picia uczyniłem leitmotiv twórczości. Stworzyłem artystyczny sos na bazie kobiet i alkoholu, bo w ten sposób łatwiej przekazać mocne treści, niż po prostu tworzyć płytę o tytule „Pseudo-intelektualne masturbacje emocjonalne typa, któremu za dużo dziewczyn zła-mało serce, za mało chciało dać dupy, a nadwrażliwość utrudnia funkcjonowanie w społeczeństwie”. No, ale sam zapracowałem na te pytania o trunki, więc powiem krótko: pij, dopóki krzywdzisz co najwyżej siebie albo swoich wrogów. Jeżeli zaczynasz krzywdzić bliskich – przestań pić!

MES O PRZEMOCY
Przegrałem większość bójek w życiu. Słyszałem wiele razy, że się „wożę”, szpanuję. Cóż... ja tylko kompensuję sobie brak naturalnej pewności siebie. Bo naturalnie pewny siebie może być surfer z Kalifornii albo dziecko partyjnego bonza, które zawsze wypłynie na  wierzch. A takie chujozy, jak ja, Mesciągle muszą coś sobie udowadniać, zamiast skupić się na tym, co robią najlepiej. Nie potrafimy pogodzić się z faktem, że nie możemy być kozakami na każdym polu. A to czasem kończy się właśnie po męsku – bójkami. Z całkowitym usunięciem przemocy z życia jest problem. W końcu jeżeli usunąć pierwotną agresję, pierwotny seks oraz pierwotny głód mięsa, to co nam zostanie? Ości?

MES O AKTORSTWIE
Kręcenie wideoklipów to metoda dotarcia z moją muzyką do większej liczby ludzi. Podobnie z tą sesją do CKM-u – przyjemna nieodpłatna przygoda. Ale nigdy nie zapomnę sytuacji z 2006 roku, kiedy kręciliśmy klip do utworu „Zdrada”. Zjawiłem się na planie, zjadłem jogurt czy kefir, przebrałem się w kremowy garnitur i odpaliłem sobie piwko, czekając na początek zdjęć. Kwadrans później poczułem, że połączenie piwa z nabiałem to był bardzo zły pomysł – zaczęły się poważne problemy z trawieniem i już wiedziałem, że na jednej wizycie w toalecie się nie skończy. Teledysk kręciliśmy niemal dobę, podczas której ciągle biegałem do WC. Kiedy wychodziłem z toalety, wpadałem w paranoję, zastanawiając się, w jakim stanie jest mój jasny garnitur.

W „Zdradzie” miałem zagrać gościa przejmującego się swymi grzechami. Twarz, którą oglądacie, to typ przejęty biegunką, ale zgarnąłem pierwszą i jedyną nominację do nagrody Yach za kreację aktorską.

MES O STYLU
W moim mieście, Warszawie, to „spuchnięte” hasło. Ta ciągła pogoń za modnym stylem męczy. W życiu pośmigałem trochę w bajeranckich kapelutkach czy marynarach i zaczynam mieć dość. Teraz
pragnę innej klasyki: dla siebie dresów, a dla swojej kobiety wulgarnej miniówy i solarium. Stylowe gadżety? Nie interesują mnie. Żadnych smartfonów! Telefon ma służyć mnie, a nie ja producentom ekraników dotykowych mniej odpornych od pierza. O! Idealny telefon powinien mieć taką nakładkę,Ten Typ Mes żeby mógł służyć jako kastet. Mam ochotę na powrót do prostoty: kotlet mielony zamiast burgera. Śledź zamiast sushi. Tramwaj zamiast metra. Podobnie jest z moją muzyką – stawiam na proste historie. W życiu tyle już narapowałem się o płynnej rzeczywistości, świrując młodego Zygmunta Baumana. Dosyć filozofii i socjologii! Na kolejnej płycie spodziewajcie się refrenów złożonych z trzech pojęć w rodzaju „winda”, „dłubanie w nosie”, „zaskoczka”.

MES O PRACY
Zawód wykonywany: raper. Nawijam po polsku i zazdroszczę raperom anglojęzycznym. Ich profesja jest o niebo lżejsza, ponieważ używają łatwiejszego języka – kiedy szwankuje im dykcja, krytycy nazwą to „specyficznym akcentem”, jeśli zgubią rytm, dosłuchujemy się „groove’u”. Natomiast rapowanie po polsku to jak szybkie powtarzanie „chrząszcz brzmi w trzcinie”. Trudna sprawa, trzeba być wciąż skoncentrowanym. Może dlatego tylu Polaków szlifuje angielskie śpiewanie? Ale zdarzały się eksperymenty z trybem pracy. Kiedyś nagrywałem refren w punkrockowym stylu. Musiałem wydrzeć japę, być dziki i stwierdziłem, że pomoże mi w tym pół litra wódki. Humor dopisywał, jednak wokale, którym poświęciłem kilka godzin (oraz ćwierć wątroby), brzmiały dziwnie. Dopiero następnego dnia zorientowałem się, że wyśpiewałem wszystko do pleców mikrofonu. Front od tyłu odróżnia tylko mały napis, który po flaszce gdzieś mi odfrunął. Od tamtego dnia rozsądniej dawkuję „rokendrola”.

MES O RELAKSIE
Prawdziwy relaks daje mi towarzystwo kobiety. Jednak dzieje się tak od niedawna, wcześniej dojście (nieprzypadkowo używam tego słowa) do tego relaksu bywało sportem ekstremalnym i stresującym. Przytoczę pewną sytuację: zafascynowany urodą i kształtami pewnej dziewczyny spędziłem trzy randki, odbijając się od jej fantastycznego tyłka. Słowo daję, był nie z tej ziemi! Jego właścicielka prawie nie mówiła, piła za trzech, a na moje teksty reagowała dziwnym śmiechem, który śni mi się do dziś. No i odmawiała interakcji innej niż buzi–buzi. Wreszcie jednak wylądowaliśmy w moim łóżku. Niestety, nie minęły trzy minuty, a usłyszałem chrapanie, równie seksowne jak śmiech. Niezrażony próbowałem obudzić jej pośladki swoim chciwym łapskiem, jednak natrafiłem na pułapkę – między majtkami a dżinsami tkwiło coś jak stanik push–up, tyle że na tyłek. Bardzo dziwny wynalazek. Osłupiałem. Uznałem to za karę, która należała mi się za dobieranie się do niewiasty „na śpiocha”. Zamówiłem jej taksówkę i poszedłem do spowiedzi.

Ten Typ Mes

MES O INWESTYCJACH

Inwestuję oczywiście w kulturę, a zyski pobieram w uśmiechach i inspiracjach. W co konkretnie warto inwestować?  Choćby w twórczość Ricky’ego Gervaisa, Anglika znanego w świecie, a w Polsce niestety niszowego. Ten scenarzysta i reżyser tworzy prawdziwe arcydzieła niezależnie od tego, czy mowa o serialu „Extras”, jego stand–upach, czy tegorocznym „Dereku”, gdzie Gervais kieruje uwagę widzów na ludzi niepełnosprawnych i starszych, dawkując na przemian śmiech i wzruszenie. Jakiś czas temu w jednym ze swoich utworów zarapowałem „CKM ma fajne dupy, ale nas nie śmieszy”. Tak więc CKM  kupujcie dla lepszego krążenia, płyty DVD Ricky’ego Gervaisa dla ducha  i moje płyty dla ucha – zwrot takich inwestycji jest gwarantowany!




Dodał(a): Wysłuchał: Michał Jośko Środa 04.12.2013