Szkolenie ochroniarzy statków

Dziś będziemy walczyć z piractwem. Nie drogowym i nie komputerowym, lecz z prawdziwymi rozbojami morskimi. Nasz człowiek wziął udział w kursie dla ludzi, którzy chronią statki przed rozbójnikami na dalekich wodach. Oto jego relacja.

ochroniarze-statkow-esa-ckm.jpg

Biorę udział w kursie dla ludzi, którzy wkrótce zmierzą się z piratami naprawdę – niedługo będą pływać na wielkich okrętach po ciepłych, egzotycznych akwenach, dbając o zdrowie i życie załóg oraz bezpieczeństwo wartych setki milionów dolarów ładunków.

Na to dziesięciodniowe szkolenie w Gdyni zleciała się mocno międzynarodowa ekipa trzynastu twardzieli z całego świata: wśród kursantów są żołnierze i policjanci z Kolumbii, Brazylii, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Węgier. Oprócz mnie jest tylko jeden Polak – Bartosz. Służy w szczecińskiej 12. Brygadzie Zmechanizowanej, lecz niedługo rzuca karierę wojskową na rzecz sektora prywatnego.

Chociaż ten kurs to wydatek ponad 8800 zł, gra jest warta świeczki: daje możliwość rozpoczęcia pracy, która może być wielką przygodą. Ochrona statków to adrenalina i zwiedzenie mocno egzotycznych miejsc, a przy okazji niezłe pieniądze.

– Do tematu kasy wrócimy później, na razie skup się na szkoleniu, przed tobą mnóstwo nauki – zdecydowany głos przerywa moje rozmyślania.

To Pavka, muskularny 36–latek, który najpierw służył w jednostkach specjalnych Wojska Polskiego, a potem przez kilka lat pracował jako ochroniarz na statkach. Dziś jest instruktorem i prowadzi nasz kurs razem z Miguelem, niegdyś żołnierzem Corpo de Fuzileiros, czyli portugalskiej piechoty morskiej – który też zrzucił mundur desantowca, by zająć się ochroną statków.

– Ta robota ma mnóstwo zalet, ale trzeba zdać sobie sprawę, że to niełatwy kawałek chleba. Na wodach, które nazywamy HRA (z angielskiego High Risk Area, czyli rejon wysokiego ryzyka), ataki nie są rzadkością, a piraci są bezwzględni i na serio nie przebierają w środkach. Więc musisz liczyć się z tym, że tutaj nawet można zginąć – mówi instruktor Pavka.

On po rozpoczęciu pracy jako ochroniarz statków nie musiał długo czekać na swój „debiut”: już na początku swego pierwszego tranzytu, płynąc Zatoką Adeńską pomiędzy Jemenem a Somalią, dwukrotnie musiał odpierać ataki uzbrojonych rozbójników. I to jednego dnia!

Z tego zawodu wykrusza się całe mnóstwo ludzi, bo nawet ktoś, kto jest świetnym komandosem, nie zawsze ma predyspozycje do „marynarskiego” życia. Czasami tranzyt zajmuje kilka dni, lecz zdarza się, że na pokładzie statku spędza się całe tygodnie, a takie odcięcie od świata i bliskich nie jest komfortową sprawą.

To tylko fragment naszego artykułu o kursie dla ochroniarzy statków.

Jak przebiega szkolenie, kto je organizuje i na jakie zarobki może obecnie liczyć ochroniarz broniący okręty przed piratami, przeczytasz tylko w tym numerze CKM (w kioskach):

06_ckm_17 617.jpg

Kup CKM przez internet: możesz zamówić jeden numer albo prenumeratę (i dostaniesz dodatkowe prezenty gratis)! KLIKNIJ TUTAJ.


Dodał(a): CKM Piątek 19.05.2017