Spektakularne burzenie dynamitem w Sosnowcu

30 kg dynamitu w 6 sekund położyło budynek stawiany przez 15 lat. 17 listopada runął „Szkieletor”, czyli niedokończony budynek Wydziału Farmacji Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Sosnowcu.
wyburzenie-szkieletora-sosn.jpg

Gdy jakiś czas temu bawiliśmy się w sianie zagłady, czyli używaliśmy appki do wirtualnego zrzucania różnego rodzaju bomb na polskie miasta, nie spodziewaliśmy się, że wybierając dla przykładu Sosonowiec, tak szybko padną tam budynki od materiałów wybuchowych!

Rzadko w Polsce oglądamy takie obrazki, ale nie dlatego, że takich wyburzeń się nie wykonuje. Lech Wietrzyk z firmy Complex z Żor, która nadzorowała cały proces równania „Szkieletora” z ziemią mówi, że jego przedsiębiorstwo robi to średnio raz lub dwa razy w roku. Dlaczego więc nie widzieliśmy wcześniej tego typu „spektakli”? Pewnie dlatego, że akurat mamy takie czasy, kiedy wszystko rejestrujemy i dokumentujemy smartfonami, dronami, a później jak najszybciej wrzucamy do sieci. A później rozlewa się to po internecie dzięki mediom społecznościowym.

Budowa „Szkieletora” rozpoczęła się w 1978 roku, ale w 2003 wstrzymano prace. Od tamtej pory gmach szpecił okolicę. Uniwersytet chciał sprzedać działkę wraz z konstrukcją, ale nie było na nią chętnych. Roczny koszt utrzymania pustostanu wynosił 100 tysięcy złotych. Adaptacja budowli do obecnych standardów okazała się droższa od wzniesienia nowego budynku. Postanowiono więc wyburzyć go i oferować uprzątniętą i gotową pod inwestycję ziemię.



Pierwszy etap położenia 46-metrowego budynku odbył się 4 listopada, „na próbę”. Firma zajmująca się całą operacją podłączyła sejsmografy, nafaszerowała ściany 30 kg dynamitu i wysadziła w powietrze. Maszyny nie zarejestrowały groźnych wstrząsów, można więc było zająć się pozostałymi dwoma członami kompleksu.

Na ich wysadzenie miało również wystarczyć 30 kg dynamitu, ale już łącznie. Wykonano 300 otworów, upchano materiał wybuchowy i punktualnie o godzinie 13 zrównano z ziemią pozostałe obiekty. Osoby odpowiedzialne za akcję mówią, że położyły się dokładnie tam, gdzie planowano. Najpierw opadły dwa piętra w dół, a następnie upadły w stronę rzeki Przemszy, a jej koryto pochłonęło drobne wstrząsy.

Koszt operacji wyniósł ponad 850 tysięcy złotych. Teraz – jak po każdej tak hucznej imprezie – trzeba posprzątać. To może zająć 2-3 miesiące. Czekamy na kolejne spektakularne wyburzenia! Nie mów, że Ciebie to nie kręci...

Uwaga, Panie Rysiu, lecimy:





Dodał(a): Paweł Janusz Piątek 18.11.2016