Selfie z nieprzytomnym bandytą

Pewien mieszkaniec RPA najpierw znokautował ulicznego bandytę, który go napadł, a potem cyknął sobie z nim nieprzytomnym selfie. Dopiero potem wezwał pomoc.
202938d957a3d2001f48b0aafa9a7e54.JPG

Coś co nie zostało uwiecznione na samojebce nigdy się nie wydarzyło. Dokładnie tak chciałoby się powiedzieć, patrząc na kolejne sytuacje, w których tak naprawdę ostatnią rzeczą o jakiej powinno się myśleć, to właśnie zrobienie sobie selfie. Tak było też w przypadku Nathana Wooda, 27-letniego mieszkańca Stellenbosch w RPA.

Otóż Nathan wybrał się na nocny melanż na mieście. Gdy nieco podchmielony wracał z klubu o 4 nad ranem z kumplem do domu, wtedy dwóch szemranych typków zaczęło za nimi iść. Chwilę później, w ciemnej alejce w pobliżu lokalu z którego wyszli, Nathan miał już nóż jednego z napastników na swoim gardle.

Na swoje szczęście 27-latek znał jednak tajniki samoobrony, więc role natychmiastowo się odwróciły, a niedoszły rabuś został znokautowany celnym prostym wymierzonym prosto w szczękę. Drugi bandyta natychmiast zwiał, zostawiając kolegę na pastwę Nathana.



I teraz zastanów się, co w takiej sytuacji robisz. Przypominam, że prawdopodobnie jesteś mocno przestraszony, w końcu 15 sekund wcześniej miałeś na swojej krtani nóż, a koleś który go trzymał, właśnie leży u Twoich stóp. A zatem:

a) uciekasz stamtąd jak najszybciej;
b) wzywasz policję i pilnujesz żeby koleś nie zwiał;
c) najpierw cykasz sobie selfie z rabusiem, potem układasz go w bezpiecznej pozycji z jego własną kurtką pod głową i dopiero wtedy wzywasz pomoc.

Jak się możecie domyślić Nathan Wood wybrał tę trzecią opcję, a dowód na swoją odwagę umieścił na fejsie. I teraz sami nie wiemy co o tym wszystkim myśleć. Kozak czy może kretyn?




Dodał(a): Jakub Rusak Piątek 05.08.2016