Ryzyk fizyk
Paul Frampton to znany profesor fizyki z uniwersytetu w Chapel Hill w Karolinie Północnej oraz autor ponad pięciuset publikacji naukowych i dwóch książek, który był na świetnej drodze do otrzymania Nobla. W pewnym momencie swojego życia (a konkretniej tuż przed 70-tką!) mężczyzna zdał sobie jednak sprawę z tego, że nauka nauką, ale szkoda byłoby zmarnować swój materiał genetyczny i nie pozostawić na świecie żadnego potomka. Postanowił więc za wszelką cenę znaleźć kobietę serca (najlepiej młodą, co by się nadawała do prokreacji). W tym celu zalogował się w serwisie randkowym Mate1.com.
Na odzew spełniającej kryteria niewiasty, profesor nie czekał długo. Szybko zgłosiła się do niego bowiem sama... Denise Milani (a przynajmniej tak wtedy myślał) - modelka słynąca ze swoich wielkich, naturalnych piersi w rozmiarze DDDD!
"Seksowna modelka" korespondowała z profesorem przez rok, a sam zainteresowany nie widział w tym nic niezwykłego i niepokojącego. W końcu w kim miałaby zakochać się tak piękna kobieta, jeśli nie w tak mądrym gościu jak on? W późniejszym etapie tej historii biegli sądowni stwierdzili z resztą u Framptona chorobliwy narcyzm, co wyjaśniałoby zbyt wysokie mniemanie o sobie i skrajną łatwowierność. W obliczu tak oczywistych oczywistości, weryfikacja tożsamości pani Milani najwyraźniej wydawała się zbędna... Nadszedł czas na spotkanie.
Gorący kociak zaprosił naukowca do La Paz w Boliwii, gdzie miała się odbyć randka marzeń. Niewiele myśląc, naukowiec wsiadł w samolot i ruszył w drogę. Swoją drogą, gdyby czytał CKM.pl, wiedziałby doskonale, że Denise Milani nie jest Latynoską, tylko Czeszką mieszkającą w Stanach Zjednoczonych... Wracając jednak do tematu, jak nie trudno się spodziewać, na miejscu szybko okazało się, że panny Milani nie ma i nie będzie. Na skrzynkę mailową przyszedł mail z wyjaśnieniami. Modelka tłumaczyła w nim, że musiała szybko wyjechać na sesję zdjęciową w Brukseli, ale równocześnie zachęcała, by profesor poleciał za nią. Wysłała mu nawet bilet z Boliwii do Buenos Aires i obiecywała, że niebawem dośle kolejny (z Buenos do Belgii). Na pewno domyślacie się już, że nasz naiwny bohater uwierzył i w to kłamstwo. Jakby tego było mało obiecał także modelce, że przy okazji weźmie dla niej torbę, o którą go poprosiła. Pakunek przekazał mu rzekomy znajomy urodziwej brunetki.
Nie wdając się w zbędne szczegóły i intrygi, finał tej historii był następujący: profesor dotarł na lotnisko w Buenos Aires, jednak bilet do Brukseli nie nadszedł. Po 40 godzinach czekania, zmęczony mężczyzna uznał, że najwyższy czas wracać do domu. Kupił więc lot do Stanów i nadał dwa bagaże (swój i ukochanej). Wtedy aresztowała go policja. Okazało się, że w pakunku seksbomby ukryte jest 2 kg kokainy. Zdziwieni? My też nie.
Za przemyt narkotyków Paul Frampton został skazany na ponad 4 lata więzienia. Co ciekawe, z SMS-ów i maili, które wysyłał do rzekomej modelki, wynika, że nie zupełnie został on wrobiony, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co znajduje się w torbie (wirtualna miłość była po prostu silniejsza niż rozsądek). Najsmutniejsze jest jednak to, że nawet po trafieniu za kraty, mężczyzna wciąż wierzył, że miał kontakt z prawdziwą Denise. Wysyłał jej nawet wiadomości, na które nigdy nie dostał już odpowiedzi...
Prawdziwa Denise Milani odmawia komentarza w tej sprawie.