Żelazny orzeł

Para buch, samolot w ruch

SU-30

Pewnie nie raz i nie dwa pytałeś siebie, co to za uczucie lecieć ponaddźwiękowym myśliwcem? Nienadzwyczajne. Krew idzie do głowy, oczy wychodzą na wierzch, język staje kołkiem, żołądek podchodzi do gardła, ręce jak z betonu, a nogi – z waty. Po wylądowaniu, rzecz jasna. Nie dziwota, że w amerykańskich filmach zimnowojennych, zwłaszcza tych bez ładu, składu, sensu, ale za to z nachalnie demokratycznym przesłaniem, rosyjski pilot myśliwski przed misją zawsze musi sobie uczciwie golnąć. Szklankę albo dwie wysokooktanowej wódeczki. I dopiero wtedy, tak między nami, można bez strachu odpalić choćby takiego SU–30MK, widocznego na tym pięknym, kolorowym obrazku. Jest ów żelazny orzeł postępowym produktem rosyjskiego kompleksu przemysłowo–zbrojeniowego, przy czym radzimy zwrócić uwagę na słowo kompleks, które jest nomen omen, ale przede wszystkim spiritus movens rosyjsko–amerykańskiego wyścigu zbrojeń. Cóż więcej? Prędkość max.: 2125 km/h, udźwig– do 8 ton amunicji, zasięg – 3000 km. Porównywany z F–15, w niektórych wariantach z F–16. Uniwersalny – przechwytuje, bombarduje, dominuje, operuje z lotniskowca (wersja SU–37 stacjonuje na jedynym rosyjskim lotniskowcu „Admirał Kuzniecow”). Dobrze służy Rosjanom już 9 lat, pod warunkiem, że nie spada. Nasi wschodni sąsiedzi są bardzo dumni ze swojej zabawki i prezentują SU na lewo i prawo. W tym poprzednim roku np. pojawił się na salonie lotniczym w Le Bourget pod Paryżem, gdzie pilot wycisnął z niego siódme poty. Rozgrzał go tak, że aż para poszła. Ale nie z nami takie sztuczki – i tak wiemy, że najlepsze jest wszystko, co amerykańskie. Wystarczy nam rosyjski gaz. Po co jeszcze myśliwce? PS Informacja dla związków małżeńskich: SU–30 jest samolotem dwuosobowym (pilot+operator uzbrojenia). Jeżeli macie państwo 35–37 mln dolarów na zakup tego wielozadaniowego myśliwca, jesteśmy przekonani, że utworzycie idealną parę bombardującą.


Dodał(a): ckm Środa 21.09.2011