Rekord Baumgartnera pobity
Do stratosfery poleciał podczepiony w swym skafandrze pod balon wypełniony helem. Za swoje pieniądze. Jego lot obserwowały zwykłe kamerki sportowe sterowane przez radio kupione w regularnym sklepie z elektroniką. Nie było mediów, 12,6 miliona widzów oglądających wydarzenie na żywo, setek milionów dolarów, a jedynie najbliższy zespół i satysfakcja z kolejnej przekroczonej granicy.
fot.: Paragon Space Development Corporation
Mający za sobą 25 lat doświadczenia w lotnictwie Alan Eustace jest wiceprezesem Google. To inżynier, który cały czas szuka dreszczu emocji i stawia sobie ambitne wyzwania. W 2011 roku postanowił skoczyć ze stratosfery w specjalnym skafandrze. Gdy rok później zrobił to Felix Baumgartner, Alan musiał ustawić sobie poprzeczkę wyżej.
Nad projektem pracował z zespołem specjalistów, jednak nie nagłaśniali medialnie swojego przedsięwzięcia. Cały projekt sfinansował z własnej kieszeni. Odrzucił wszelkie propozycje sponsoringu, nawet ze strony swojego pracodawcy – Google. Tłumaczył, że nie chce, by akcja stała się komercyjna, bo robi to dla siebie.
W podróż do stratosfery wystartował 24 października z lotniska w Roswell (stan Nowy Meksyk) i trwała ona około dwie godziny. Gdy znalazł się na wysokości 41 419 metrów (rekord Baumgartnera z 9 października 2012 roku: 39 044 metrów) niewielki ładunek wybuchowy odłączył jego skafander podpięty pod balon z helem i Alan runął w stronę Ziemi.
57-latek spadał swobodnie przez ok. 4,5 minuty, po czym otworzył spadochron na wysokości 5486 metrów. Droga powrotna zajęła mu łącznie 15 minut. Prędkość maksymalna, jaką osiągnął, wynosiła 1322, 88 km/h. Leciał więc szybciej niż dźwięk (1225 km/). Wylądował bezpiecznie ponad 100 kilometrów od miejsca startu.
Alan Eustace projekt przygotowywał od trzech lat. Zatrudnił do niego speców od awiacji, inżynierów od lotów kosmicznych, fachowców produkujących skafandry ochronne i balony helowe. A Ty, jakie masz hobby?
A tu wyczyn Felixa Baumgartnera:
