Pscyho galeria

Seryjni mordercy i kanibale, w przerwach między zabijaniem ludzi, lubią czasami sięgnąć po pędzle, kredki i ołówki…

klown.jpg

Odwiedź nasz fan page na Facebooku

Może trudno w to uwierzyć, ale nawet najwięksi zbrodniarze naszych czasów miewają ludzkie odruchy. Niektórzy zbierają znaczki, inni karmią rybki, a jeszcze inni odkrywają w sobie duszę artysty i malują kolorowe obrazy albo wyrafinowane grafiki. Chociaż ich prace są całkowicie oraz słusznie ignorowane przez krytyków i poważne galerie sztuki, to na całym świecie znajdują miłośników gotowych zapłacić za nie całkiem duże pieniądze. Oto najwięksi „artyści” wśród seryjnych morderców – i odwrotnie.

ISSEI SAGAWA
Zbrodnia: W 1981 roku podczas studiów w Paryżu zrealizował największe marzenie swego życia: zjadł białą kobietę. Dla ścisłości, zwabił do mieszkania piękną holenderską studentkę Renée Hartevelt, po czym ją zastrzelił, poćwiartował i przez dwa dni konsumował różne części jej ciała, w przerwach między posiłkami kopulując z resztą zwłok.
Kara: Francuski sąd uznał, że Issei Sagawa jest niepoczytalny i polecił zamknąć go na całe życie w szpitalu psychiatrycznym. Jednak już w 1984 roku bogaci rodzice kanibala doprowadzili do jego ekstradycji do rodzinnej Japonii, gdzie po kolejnych parunastu miesiącach wyszedł na wolność. Dziś Issei Sagawa jest gwiazdą. Występuje w telewizji, gra w filmach, pisze książki i maluje kolejne coraz bardziej chore obrazy.
Sztuka: Issei Sagawa to prawdopodobnie najsłynniejszy morderca świata, który nie tylko pozostaje legalnie na wolności, ale też w pełni korzysta ze sławy zdobytej dzięki swojej zbrodni. Niedawno wydał album ze zdjęciami namalowanych przez siebie obrazów olejnych, na których – niemal bez wyjątku – występuje osobiście razem ze zmasakrowanymi na różny sposób ciałami. Oprócz samego siebie Sagawa chętnie maluje też portrety innych morderców kanibali, m.in. Alberta Fisha, Jeffreya Dahmera czy Andrieja Czikatiło, do których lubi się porównywać– choć w przeciwieństwie do nich ma na swoim koncie tylko jedną ofiarę. Malarskie „dzieła” Japończyka regularnie pojawiają się na nieoficjalnych aukcjach w internecie, gdzie średnio osiągają cenę 600 dolarów (ok. 1,7 tys. zł) za sztukę

DANNY ROLLING
Zbrodnia: Latem 1990 roku w Gainesville na Florydzie wpadł w trzydniową furię i zadźgał nożem cztery studentki oraz (z rozpędu) chłopaka jednej z nich. Nie tylko pozbawił ich wszystkich życia, ale też wystylizował zwłoki tak, by robiły jak najbardziej szokujące wrażenie na tych, którzy je odnajdą. Np. w przypadku 18–letniej Christy Hoyt odciętą głowę umieścił na półce na wprost wejścia do pokoju, a bezgłowe ciało posadził na skraju łóżka.
Kara: Za każde morderstwo amerykański sąd skazał Danny’ego Rollinga na karę śmierci, którą ostatecznie wykonano (wstrzykując truciznę) jesienią 2006 roku. Przed egzekucją przyznał się jeszcze do zamordowania trzyosobowej rodziny w 1989 roku.
Sztuka: Już w więzieniu, gdy Danny Rolling czekał na wykonanie wyroku, ujawniły się jego talenty artystyczne. Tworzył wiersze i komponował piosenki, zaś razem ze znaną pisarką Sondrą London napisał autobiografię oraz kilka opowiadań (na marginesie – na ich publikacji zarobili wspólnie ponad 16 tys. dolarów, tj. ok. 45 tys. zł, jednak pieniądze zostały im odebrane przez sąd oraz przekazane rodzinom ofiar mordercy). Książki były ilustrowane osobiście przez Rollinga, który najczęściej tworzył czarno–białe rysunki zawierające przeróżne trupie czaszki i motywy związane ze śmiercią. Jedną z najbardziej przerażających jego prac jest „Obłęd” przedstawiający mężczyznę z wielkim nożem w ręku. Jak niedawno ujawniła Sondra London, Danny Rolling bał się tego rysunku tak bardzo, że po jego ukończeniu schował go głęboko, żeby nigdy więcej na niego patrzeć.

JEFFREY DAHMER
Zbrodnia: Pierwszy raz zabił jeszcze jako nastolatek w 1978 roku, ale prawdziwe krwawe szaleństwo rozpętał dziesięć lat później. Pomiędzy 1987 a 1991 rokiem do swojego mieszkania w Milwaukee zwabił łącznie 16 młodych mężczyzn, których kolejno upijał, dusił, wiercił im dziury w głowach, kopulował ze zwłokami, a potem przyrządzał z nich mniej lub bardziej wyszukane potrawy. Niezjedzone pokrojone resztki trzymał w różnych miejscach swojego mieszkania, m.in. w lodówce i szafie.
Kara: Ponieważ w Milwaukee karę śmierci zniesiono już w XIX wieku, Jeffrey Dahmer dostał „tylko” 937 lat więzienia. Nie odsiedział nawet ułamka tego. W 1994 roku jeden ze współwięźniów usłyszał „głos od Boga” i, korzystając z nieuwagi strażników, pobił Dahmera na śmierć. Chory mózg kanibala oddano do badań naukowych.
Sztuka: Oprócz katowania ludzi Jeffrey Dahmer nie przejawiał żadnych innych talentów, także artystycznych. Jednak jak każdy więzień pisał za kratami listy, które własnoręcznie ilustrował. A ponieważ długo w więzieniu nie pożył, nie ma ich zbyt wiele i dziś osiągają w internecie zawrotne ceny – np. kartkę walentynkową z podpisem „Love, Jeff” sprzedano niedawno za ponad 4 tys. dolarów (ok. 15,5 tys. zł)!

JOHN GACY
Zbrodnia: Nieźle prosperujący biznesmen, działacz Partii Demokratycznej, a także... amerykańskiej Polonii „po godzinach” porywał, gwałcił oraz zabijał nastolatków i młodych mężczyzn. Od 1972 do 1978 roku zamordował 33 ludzi, których ciała w większości ukrył pod swym domem w Chicago.
Kara: Sąd nie miał ani wątpliwości, ani litości. Po trwającym ledwie miesiąc procesie John Gacy został uznany winnym wszystkich 33 morderstw i skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano w 1994 roku. Ostatnie słowa psychopaty brzmiały: „Pocałujcie mnie w dupę”.
Sztuka: Jeszcze na wolności John Gacy łączył bestialskie mordowanie ludzi z zabawianiem dzieci jako wesoły klaun Pogo. Czekając na wyrok, malował siebie przebranego za klauna – i kolorowe obrazy tak sięs podobały, że szybko znalazł menedżera, który zaczął je kolportować poza więzieniem. Niektóre prace sprzedawały się nawet po kilkanaście tysięcy dolarów! Oprócz setek klaunów Gacy tworzył też radosne pejzaże z ptaszkami i zwierzątkami oraz mroczniejsze portrety zarówno innych morderców, jak też celebrytów oraz zwykłych ludzi – niektóre nawet na ich prywatne zamówienie. Fani jego twórczości nadali mu przydomek „Salvador Dali śmierci”.

HENRY LEE LUCAS
Zbrodnia: Prawdopodobnie najkrwawszy seryjny morderca Ameryki pierwszą osobę, własną matkę, zabił w 1960 roku. Gdy paręnaście lat później wyszedł z więzienia, ruszył w morderczy rajd po całych USA i do 1983 roku, wg różnych szacunków, pozbawił życia od 200 do ponad 600 ludzi (kobiety także gwałcił – zarówno przed, jak i po śmierci). Ile dokładnie ma ofiar  na swym sumieniu, tego nie wie nikt. Zapewne co najmniej setkę ludzi zamordował wspólnie z Ottisem Toole’em, o którym piszemy poniżej.
Kara: Błędy oraz oszustwa w czasie śledztwa prowadzonego po aresztowaniu Henry’ego Lee Lucasa w 1983 roku spowodowały, że ostatecznie skazano go „tylko” za 11 zbrodni. To wystarczyło na karę śmierci, którą jednak po kilkunastu latach ówczesny gubernator Texasu George W. Bush zamienił na dożywotnie więzienie. W rezultacie Henry Lee Lucas zmarł za kratkami na zwykły zawał serca w 2001 r.
Sztuka: W więzieniu Lucas rozwinął swe zdolności plastyczne. Najchętniej rzeźbi łpiękne ornamenty na drewnianych pudełkach, lecz nie gardził też ołówkiem i pędzlem. W przeciwieństwie do „dzieł” jego kumpla Ottisa Toole’a, obrazy Lucasa są delikatne, niewinne, wręcz subtelne. Oraz oczywiście rozchwytywane przez fanów mordercy.

OTTIS TOOLE
Zbrodnia: Podobnie jak w przypadku jego „wspólnika” Henry’ego Lee Lucasa nie wiadomo, ilu ludzi zabił. Jego domniemane ofiary od końca lat 60. do 1983 roku liczy się w setkach. Niektóre z nich zgwałcił, inne torturował, kilka zjadł.
Kara: Ottis Toole był (i ciągle często jest) podejrzany w ogromnej ilości zbrodni, ale ostatecznie udowodniono mu jedynie sześć zabójstw – wyrok śmierci w pierwszej instancji sąd apelacyjny zamienił na dożywocie. Zmarł w więzieniu w 1996 roku na niewydolność wątroby.
Sztuka: Kilkanaście lat odosobnienia pozwoliło Ottisowi Toole’owi na stworzenie wielkiej kolekcji czarno–białych rysunków. Są mniej popularne i dużo tańsze niż obrazy Lucasa: po pierwsze dlatego, że Tool zabił mniej ludzi, a po drugie obrazki zwykle odrażająco przedstawiają popełnione przez niego morderstwa. Niektóre są uzupełnione także szczegółowym opisem zbrodni. Np. obok rysunku płonącego kościotrupa na motorze Ottis Toole dopisał: „Podpaliłem tego motocyklistę po tym, jak poderżnąłem mu gardło, kiedy spał pod mostem”.


Dodał(a): Mateusz Zieliński Poniedziałek 03.09.2012