Polityczny punk

Paweł Kukiz – człowiek, który wpierw wstrząsnął polską muzyką, a potem polską polityką – rozmawia z CKM nie tylko o wojnie z systemem, ale także m.in. o strzelaniu z Beryla i paleniu marihuany. Oraz o rzeczach, których nigdy z nim nie zrobisz

Jaok, CKM: W twoich piosenkach zawsze atakowałeś polityków.
Paweł Kukiz: Skurwysyństwo atakowałem.

CKM: Zaczynałeś w połowie lat 90. lekko, od kawałka o politykach: „Siedzą w lancii nawaleni...”. Potem było ostrzej, jak w „Virus SLD”.
P.K.: „Jak ja was kurwy nienawidzę...”. Tak, to już był hardkor! Ubolewam tylko, że nie dałem tytułu „Virus partiocreatus”.

CKM: Nie myślisz, że takie tematy w rozrywkowych w swej naturze piosenkach rockowych, to przesada?
P.K.: Po pierwsze prawdziwy klasyczny rock to muzyka buntu. A po drugie ja śpiewam nie tylko piosenki rockowe. Nikt mnie nie zmusza do nagrywania w jednej konwencji. Miałem metalowe kawałki w zespole Piersi i nagrałem płytę popową z Borysewiczem. Śpiewałem piosenki z Ireną Santor i Jerzym Połomskim. Grałem Che Guevarę w musicalu „Evita”. Śpiewałem piosenki Kaczmarskiego...

CKM: Spory rozrzut.
P.K.: A osobiście uwielbiam kapele thrashowe i hard rockowe. Wychowywałem się na Motörhead, Black Sabath, Judas Priest, Slayer. Wiele lat temu słuchałem Beastie Boys.

CKM: A teraz...
P.K.: A teraz – w wieku już 52 lat, w marynarce, w związku z tą całą działalnością – nie jestem już pewien, czy dalej potrafię wyskoczyć z tej marynarki na scenę i wciąż, rzeczywiście być tam prawdziwy... Mam pewność, że jeśli nasza opcja nie wejdzie do Sejmu, to nie ma szans na zmiany w Polsce – więc trudno mi dziś skupić się na muzyce.

CKM: Pamiętasz jeszcze moment, gdy postanowiłeś zająć się „tą całą działalnością”?
P.K.: To było wtedy, gdy jedna z moich córek zapytała, gdzie ma studiować – w Polsce czy za granicą. Z początku pomyślałem o tym jak o fanaberii. Mówię: „Dzieciaku, w Polsce masz świetne uczelnie, masz UJ, masz UW. Skąd ten pomysł?”. A ona odpowiada, że chciałaby rozpocząć studia tam, gdzie potem będzie na stałe mieszkać. I ja zbaraniałem.

CKM: Wychowywałeś dzieci patriotycznie, a ona myślała o zagranicy.
P.K.: Dla mnie i dla nich Polska jest bardzo ważna. Ale to właśnie wtedy uświadomiłem sobie, że jako odpowiedzialny ojciec, który zdaje sobie sprawę w jakim stanie znajduje się nasze państwo – i że nie ma żadnych szans na naprawę tego państwa
w ramach obecnego systemu – to powinienem był jej od razu powiedzieć: „Pakuj się. Póki czas.”

CKM: I zrobiłeś to?
P.K.: Powiedziałem, że jeżeli nie uda mi się tego systemu zdemontować, to wówczas osobiście spakuję jej walizki.

CKM: Na czym polega system?
P.K.: To jest kwestia konstrukcji ustrojowej, z której wynika relacja „obywatel–władza”. Szybka dygresja. Zapytałem kiedyś córkę: „Czemu słuchasz zgredów z Black Sabath, a nie twoją rówieśniczkę Dodę?”. Odpowiedziała: „Bo tam są żywi ludzie. A Dodzie muzykę pisze księgowa.”

CKM: To aż tak źle?
P.K.: Polacy są zmaltretowani przez księgowość korporacji. Ale nie tylko. Wiesz, co jeszcze powiedziało mi dziecko?

CKM: Nie wiem.
P.K.: Jak zacząłem tłumaczyć, że przecież tu można też jakoś żyć, moje dziecko mi powiedziało: „Ty mnie źle wychowałeś!”. „Jak to cię źle wychowałem?”. „Bo mnie nauczyłeś, że prawda to prawda, a kłamstwo to kłamstwo. Złodziej to złodziej, a człowiek prawy to człowiek prawy. Ja z takim wychowaniem tutaj się nie zmieszczę”. I koniec! W Polsce szerzy się nepotyzm i skurwysyństwo. Jakakolwiek ideowość zanika. Jest pacyfikowana. Wszystko idzie od razu po kluczu rozdania nepotyzmu. Jesteśmy społeczeństwem kastowym. Ogromna większość społeczeństwa to pariasi, którzy tyrają na partiourzędnicze klany. Przerażające jest to, jakie ograniczenia napotykają ludzie, którzy nie mają koneksji.

CKM: Ponura wizja.
P.K.: Ten system trwa już 25 lat i spowodował, że ludzie dali się wcisnąć w wybór między dżumą a cholerą. Uważają obecny stan za niezmienialny, że jest to idealny model. Ulegli propagandzie. Nie poszukują. Co jest fatalnym błędem.

CKM: Zapowiedzią twojej dzisiejszej walki z systemem była „Piracka Płyta” z 2004 roku. Kosztowała tylko 20 zł, podczas gdy inne płyty były wtedy powyżej pięciu dych. Podobno mocno o to walczyłeś.
P.K.: Ja się umówiłem z wytwórnią, że taka płyta nie może kosztować więcej niż 14,80. Taka była umowa. Finalnie sprzedawali ją chyba po 20 złotych, ale w każdym razie znacznie taniej niż inne.

CKM: Jak to było możliwe? Zgodzili się odstąpić ze swojej marży – czy tobie polecieli po kieszeni?
P.K.: Mi cały czas lecą po kieszeni. Ale nigdy nie miałem zafiksowania na punkcie pieniędzy. Nigdy nie nosiłem złotych ket. Chociaż też nigdy nie marzyłem, że będę miał to, co mam obecnie. Że będę miał dom na wsi, że będę miał samochód z górnej półki, że będę miał swoje mieszkanie w Warszawie i parę innych rzeczy. Więc naprawdę cieszę się tym, co mam.

CKM: Czyli nie walczysz o pieniądze.
P.K.: Przeciwnie, dokładam z własnej kieszeni. Wcześniej był offroad, była jazda na quadach, był Jeep Wrangler 6–litrowy. Wiesz, taki podrasowany, z podchipowanym silnikiem, grubo ponad 200 koni.

CKM: Był? Co się z nim stało?
P.K.: Musiałem go sprzedać. Posprzedawałem wiele rzeczy, które miałem, po to, żeby walczyć o nowy ustrój. Promocja, ulotki, budowanie struktur... A jedyną nagrodą jaką oczekuję ma być nowa Konstytucja, która pozwoli moim dzieciom i ich rówieśnikom żyć w Polsce.

CKM: Na szczęście sporo kasy jeszcze ci zostało...
P.K.: Tak, ja jestem w na tyle dobrej sytuacji, że mam z ZAIKS–ów tantiemy, które będą spływać jeszcze przez najbliższe parę lat. I w razie czego mam jeszcze co sprzedać, żeby utrzymać rodzinę.

CKM: Z Andrzejem Nowakiem, gitarzystą TSA i Złych Psów, mieliście jechać w trasę.
P.K.: Ja już jestem w jednej trasie. Po Polskę.

CKM: Jesteś teraz politycznym punkiem?
P.K.: Można tak powiedzieć. To, co ja teraz robię, to jest mój Jarocin. Ten duch jarociński jest cały czas we mnie. Tylko nagle się okazało, że ta scena jest za mała, a hasło „Rozwalić System” wciąż aktualne.

CKM: Innym muzykom ta scena wystarcza, nie angażują się dalej.
P.K.: O to mam pretensje do wielu z moich kolegów. Przyjmują stanowisko: „Ja się w politykę nie mieszam, ja jestem muzykiem.” A oni zarobili pieniądze dzięki buntowi, dzięki pozyskaniu zaufania słuchaczy. Dostali wszystko od ludzi i w związku z tym mają psi obowiązek bić się o nich! Ale nagle ich bunt zniknął, a zaczęło się wygodne życie. Ci muzycy doskonale wiedzą o czym mówię. Teraz boją się nosa wychylić, że stracą swoje apartamenty – ale na scenie zakładają podarte spodnie i udają „równych gości”. Nosz kurwa! Gdyby to jeszcze byli sami idioci, to pół biedy. Ale wielu z nich studiowało, to są ludzie światli, oczytani... Wiedzą doskonale, że Polska się sypie.

CKM: Tak jak ty.
P.K.: Studiowałem politologię, studiowałem prawo, studiowałem administrację. Nie skończyłem żadnego z tych kierunków, bo moje zainteresowanie kończyło się zawsze po trzecim roku studiów. Bo potem kończyło się chłonięcie wiedzy, a zaczynało pisanie prac dyplomowych.

CKM: Jak byś zdefiniował swoje idee?
P.K.: Państwo obywateli. Kontrola obywatela nad państwem. Polityk pracownikiem obywatela, a nie obywatel parobkiem polityka. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby do ludzi docierał przekaz. To nie jest walka o władzę dla władzy, tylko to jest walka o idee z ogromnym ładunkiem działalności edukacyjnej. Dana osoba nie musi się zgadzać z moimi pomysłami, ale musi wiedzieć, że być może są inne systemy, które mogłyby być lepsze. I skoro ten się nie sprawdza od ćwierć wieku – bo się nie sprawdza – to dlaczego nie spróbować innego?

CKM: Te 20 procent głosów, które niedawno dostałeś w wyborach prezydenckich, sprawiło, że wielu zaczęło traktować cię poważnie.
P.K.: Tak, i to jest ogromne osiągnięcie, bo zrobiłem wyłom w systemie. Ale te 20 procent to były bardzo szerokie środowiska. I każde z tych środowisk myślało, że Kukiz to jest ich człowiek. Teraz jasno wyłożyłem swoją strategię i ten procent się zmniejszył. Miałem pełną świadomość, że tak się stanie. Ale ja wolę wprowadzić do Sejmu mniejszą grupę ludzi, taki oddział specjalny. Ludzi, którzy będą języczkiem u wagi, zdyscyplinowanych przez ideę.

CKM: Nie boisz się, że po wyborach będą cię chcieli ugłaskać?
P.K.: MNIE???

CKM: Dostaniesz się do Sejmu i nagle zaczną się propozycje stanowisk.
P.K.: Być może część tych ludzi, których wprowadzę do parlamentu, da się złapać na haczyk, choć robię wszystko, żeby zminimalizować takie ryzyko. Ale mnie nie kupisz. Z całą pewnością. Są dwie rzeczy, których ze mną nie zrobisz: nie kupisz mnie i nie zastraszysz. Nikt nie jest mnie w stanie zastraszyć. Nigdy w życiu. Choć niejeden próbował.

CKM: Zamierzasz nieco zwolnić po wyborach 25 października?
P.K.: Chcę sobie wziąć dwa tygodnie wolnego. Marzy mi się wyjazd do Chorwacji na ryby. Chociaż przez tydzień nie myśleć o niczym, bez telefonu, bez niczego i – szczerze powiem – w totalnej samotności. Bez nikogo.

CKM: Gdzie chciałbyś łowić?
P.K.: Na morzu. Kiedyś byłem fanem wędkarstwa morskiego i wygrałem nawet jakieś zawody wędkarskie... Ale to było dawno temu, kiedy była tylko muzyka, kiedy jeszcze nie widziałem tego, co dzieje się z Polską. To znaczy widziałem, że coś się dzieje nie tak, ale łudziłem się, że ktoś naprawi to za mnie. Liczyłem na to, że politycy to zrobią, bo przecież za to im płacimy. Ale jak zobaczyłem, że państwo idzie w przepaść, że jest traktowane jak dojna krowa, to postanowiłem iść na wojnę.

CKM: Czemu nazywasz to wojną?
P.K.: Tak to trzeba nazwać. Jestem na strasznej wojnie, w nierównej walce z systemem.

CKM: A co byś mówił, gdyby była prawdziwa wojna? Jakbyś się zachował, gdybyś wygrał wybory prezydenckie, był szefem Sił Zbrojnych i ze wschodu przyszedł atak?
P.K.: Teraz? W wypadku wojny z taką armią, jak nasza, byłoby ciężko. Przede wszystkim myślałbym o kobietach i dzieciach. I mierzył siły na zamiary. A polska armia jest w stanie krytycznym. Jest wewnętrznie zbuntowana z powodu kontraktu 12–letniego dla żołnierzy – bez możliwości emerytur. Poza tym nie mamy żadnej obrony terytorialnej, bo po upadku komuny zrobiono z obrony cywilnej obciach. Dziś angażowanie się w konflikt zbrojny z Rosją, ba, nawet z Białorusią, byłoby samobójstwem.

CKM: A sam byłeś w woju?
P.K.: A skąd! Ja urodziłem się w komunie, w takich czasach, gdy wojsko kojarzyło się z czymś gorszym od kryminału. Gdybym wtedy miał wybór: iść do wojska czy do więzienia, to poszedłbym do kryminału. Za to teraz nadrabiam. Należę do klubu strzeleckiego i nieźle strzelam. Mam też w domu różne jednostki broni.

CKM: Śpiewałeś, że do polityków „biłbyś z kałacha”. Masz kałacha?
P.K.: Coś w ten deseń: mam Beryla. W strzelnicy klubu, do którego należę, doskonalę się w obsłudze tego karabinku. I paru innych.

CKM: Wielu polityków próbuje zyskać poparcie młodego elektoratu deklarując chęć legalizacji marihuany. Co ty sądzisz na ten temat?
P.K.: Sądzę, że już dziś marihuana jest bardzo powszechna i każdy, kto chce, może mieć do niej dostęp. Skoro wódka, jeden z najgorszych narkotyków świata, po którym jest popełniane 80 procent ciężkich przestępstw, jest legalna, to nie widzę jakichś strasznych przeszkód, żeby zalegalizować marihuanę. Oczywiście pod pewnymi warunkami, np. jak w Czechach. Ale to mówię ja – muzyk rockowy. Wśród ludzi, którzy mnie otaczają, są różne opinie na ten temat.

CKM: Poparłbyś zlikwidowanie kar za marihuanę na własny użytek?
P.K.: Z całą pewnością. Byłbym śmieszny, gdybym jako człowiek ze sceny rockowej powiedział: „Absolutnie sprzeciwiam się”. Ale niechętnie poruszam ten temat.

CKM: Dlaczego?
P.K.: Z tego powodu, że legalizacja marihuany to jeden z dyżurnych tematów zastępczych. Zawsze, gdy zbliżają się wybory, rządzący podsuwają – a media podchwytują – takie tematy jak legalizacja in vitro, aborcja, związki partnerskie czy legalizacja marihuany. Media o tym trąbią, społeczeństwo się dzieli i dyskutuje, a tymczasem decyzje i ruchy naprawdę decydujące o losach państwa przemykają niezauważone.

CKM: Poszedłeś na wojnę, gdy córka spytała gdzie studiować. Co zrobisz, jeśli tej wojny nie wygrasz?
P.K.: Mogę nie osiągnąć celu, ale dopóki walczysz – jesteś zwycięzcą. Jeżeli nie dostaniemy się do parlamentu, to następnego dnia zawołam: „Hej, Julka, Polka, tu macie na bilet!”. Zacznę też się orientować co i jak, gdzie mam kolegów, w którym miejscu. Gdzie w USA, gdzie w Kanadzie, gdzie w Wielkiej Brytanii? Gdzie mam szykować miejsce dla swojego dziecka. Bo niby dlaczego moje dzieci mają spłacać ośmiorniczki bandziorów z Wiejskiej?

CKM: Jeszcze w latach 90. powiedziałeś, że zamieniłeś glany na sportowe buty i zawsze nosisz przy sobie paszport – żeby szybciej spieprzać jakby co.
P.K.: (śmieje się i wyciąga paszport) Mam go cały czas, cały czas! A mówiąc poważnie – nie ma takiej opcji abym się poddał. Będę walczyć do końca choćby po to, by kiedyś wnuki mogły do Polski dumnej i bogatej powrócić.

PAWEŁ KUKIZ
Rocznik 1963. Muzyk, aktor, polityk. Jego pierwszy przebój to „Skóra” (zespół Aya RL, 1984), potem prawie trzy dekady był liderem zespołu Piersi (1984–2013). Zagrał główną rolę m.in. w filmie „Girl Guide” Juliusza Machulskiego (1995). W 2015 r. kandydował na urząd Prezydenta RP – zajął trzecie miejsce, otrzymując 20,8% głosów.

JAOK
Mikołaj Janusz. Performer, radiowiec, współtwórca ekipy pyta.pl

Wywiad ukazał się w 11. numerze miesięcznika CKM (listopad 2015)


Dodał(a): CKM/ fot. https://www.instagram.com/kukizoficjalnie/ Czwartek 24.08.2017