Pecunia non olet

Pieniądze leżą na ulicy. Wystarczy się po nie schylić

pies

Rick Garloff ze słonecznej Kalifornii znał oczywiście to porzekadło, ale choć pilnie się swojej osiedlowej ulicy przyglądał, to zamiast pieniędzy najczęściej dostrzegał na niej tylko psie odchody. Aż któregoś dnia doznał olśnienia. Pod jego wpływem założył internetową firmę Dog–Crap (w wolnym tłumaczeniu Pies–Kupa), zajmującą się dostarczaniem pod wskazany adres... psich odchodów. Oczywiście, sterylnie zapakowanych w próżniowy woreczek plastikowy. Biznes okazał się strzałem w dziesiątkę, bo zgłaszają się setki chętnych do wysyłania niebanalnego prezentu. Przedsiębiorczy Rick zatrudnił nawet dwóch „wspólników”, psy rasy collie, które jednak z najwyższym trudem nadążają z realizacją lawinowo nadchodzących zamówień (dwa tygodnie oczekiwania). Koszt zależy od ciężaru przesyłki: do 250 gramów płaci się 8 dolarów, od 250 do 500 już 10 dolarów, a ponad pół kilo kosztuje 12 dolarów (ok. 50 zł). Na specjalne życzenie do przesyłki Garloff dołącza krótki list z życzeniami. Niestety (a może na szczęście), pionierskie usługi firmy Dog–Crap obejmują wyłącznie terytorium USA. Jeśli chciałbyś namówić Garloffa do ich rozszerzenia, np. na Polskę, dzwoń pod numer 001(209) 745–3620.


Dodał(a): ckm Poniedziałek 19.09.2011