Pechowy skok
I co z tego, że za mundurem panny sznurem?
Z pewnością nie takiego skoku spodziewał się pewien amerykański komandos. Kiedy na pokładzie Herkulesa C130 w skupieniu przygotowywał się do oddania skoku nagle ... otworzył mu się spadochron. W wyniku tych wszystkich praw fizyki, o których nie mamy zielonego pojęcia Amerykanin z impetem wyleciał z pokładu samolotu. Wyglądało to bardzo niebezpiecznie.
Może jednak mówić o wielkim szczęściu. Nie dość, że w zapasie miał jeszcze drugi – ten główny – to wyszedł z tego mrożącego krew w żyłach zdarzenia bez szwanku. Jedyne co poszło nie po jego myśli to miejsce lądowania. Wylądował bowiem 50 km dalej od wyznaczonego celu.