OWF 2013: relacja + FOTO. Znajdź siebie!

Orange Warsaw Festival 2013 był zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem rozrywkowym na weekend. Różnorodność stylów muzycznych zaoferowanych przez organizatorów pozwoliła każdemu znaleźć coś dla siebie.
owf-otw-re.jpg


Polskie kapele rockowe rozpoczynały oba dni koncertowe. Po OCN, rozpoczynającym sobotnią ucztę, na scenę wszedł Tinie Tempah – brytyjski raper o nigeryjskich korzeniach, Numer 1. na Wyspach. Od utworu „Pass Out” moc nie słabła do samego końca. Basement Jaxx – house`owe duo z Wielkiej Brytanii podgrzało atmosferę i zapełniało stadion fanami. Zagrali kawałki z nowej płyty, ale i swoje standardy, jak kultowe „Where`s your head at”. W końcu, co prawda z 15-minutowym opóźnieniem, na scenę wyszła Beyoncé. Obiecywała show, podczas którego można zapomnieć o swoich problemach i odpłynąć. Słowa dotrzymała. Udowodniła, że prócz zabójczych kształtów (często zmieniane stroje prawie za każdym razem odsłaniały nogi i uwydatniały pupę), jej wokal jest tworem nieziemskim. Na koncertach mogłaby równie dobrze nagrywać płyty – głos ze sceny brzmiał tak, jakby nagrywany był w studiu. Jej koncert trwał niecałe dwie godziny, a najwięcej zamieszania zrobiła kawałkami "Run the World", "Baby Boy", "Why Don't You Love Me", "Crazy in Love", "Single Ladies" i "Halo" oraz najnowszy kawałek "Grown Woman". Łącznie wykonała 15 numerów, a przerwy na zmianę kostiumów wypełniały epickie klipy stworzone na potrzeby trasy „The Mrs. Carter Show World Tour”. Dzień pierwszy udany do granic możliwości.


Drugi dzień rozpoczynała druga z polskich kapel – Lipali. Gorące przyjęcie ekipy Piotra Lipnickiego, potwierdziło słuszność doboru zespołów na Festiwal. Po nich weszła legenda Zachodniego Wybrzeża, wirtuozi latino rapu – Cypress Hill. Chyba słyszeli o weekendowym Marszu Wolnych Konopi, bo uderzali w to, co młodzi ludzie manifestowali na ulicach Warszawy. „I Wanna Get High”, „Tequila Sunrise”, „Insane in the Brain”, „(Rap) Superstar”, „Dr. Greenthumb” to kawałki, przy których w powietrzu najbardziej było czuć zielony dym. The Offspring zaczęli ostro i przypomnieli swoje hity jak „Original Prankster”, „Pretty Fly (For A White Guy)” czy „Why Don't You Get A Job”. Moc rosła z utworu na utwór. I wtedy pojawił się on – Fatboy Slim. Wypełnił Stadion Narodowy po brzegi, zupełnie jak Beyoncé dnia poprzedniego. Erupcja emocji i energii nastąpiła już po pierwszych dźwiękach. Kombinacja ostrych bitów, z agresywną oprawą świetlną i psychodelicznymi wizualizacjami zahipnotyzowała publiczność już do końca wieczoru. „Ludzki dywan” fanów poruszał się niczym morska fala. Granice satysfakcji drugiego dnia zostały przekroczone kilkukrotnie.

Przed organizatorami Orange Warsaw Festival wielkie wyzwanie, by za rok przebić tegoroczną ucztę dźwięków i czekamy z niecierpliwością, jakim line upem to zrobią.

Aha, jeszcze jedno – chłopaki z Cypress Hill prosili żeby przekazać wszystkim, którzy nie przyszli na Festiwal, słowa: „You fucked up!”. No cóż, mają rację, niech to będzie dobra nauczka na OWF 2014.


Dodał(a): gianni Poniedziałek 27.05.2013