Na bogato

Stolica Francji to miasto pełne smrodzących samochodów, restauracji z niesmacznym jedzeniem i sklepów, w których — by coś kupić — trzeba wziąć kredyt na kilkanaście lat. Ale mimo wszystko warto tam pojechać, bo jeżeli facet ma szansę na niezobowiązujący seks z przypadkowo poznaną dziewczyną, to najszybciej znajdzie właśnie tam.

Na bogato

JAK TAM DOTRZEĆ
■ Z Warszawy: samolotem, pociągiem lub autobusem. Powietrzna podróż z Warszawy będzie kosztowała cię ok. 500 zł i potrwa ponad dwie godziny. Jeżeli zechcesz tłuc się po szynach, zapłacisz ok. 400 zł (16 godzin z przesiadką w Kolonii), zaś wybór autobusu to koszt ponad 300 zł (ok. 24 godzin).

GDZIE SPAĆ
Residence Foch
To jeden z najtańszych hoteli w śródmieściu. Co więcej — pracuje tam śliczna recepcjonistka Marie (ach, te sarnie oczy i pieprzyk nad górną wargą), która nawet odbierając telefon z prośbą o sprzątnięcie toalety, mruczy tak, jakby zaraz miała rozpocząć perwersyjny seans seksualny. Za jednoosobowy pokój zapłacisz 90 euro (dwójka: 120 euro).
10 rue Marbeau

GDZIE JEŚĆ
■ Koniecznie spróbuj „firmowego” śniadania w Fochu. Teoretycznie niezjadliwy zestaw (truskawki w miodzie, croissanty z czekoladą plus mocna kawa) jest idealny na kaca.
■  Na obiadokolację przejdź się do centrum, na skrzyżowanie Avenue des Champs—Élisées i Rue Galilée. Znajdziesz tam najlepszą w Paryżu kebabownię. Prowadzi ją Abdurrahman, który w Algerii był neurochirurgiem, ale, jak sam mówi, chciał zarabiać więcej niż 200 dolców miesięcznie. Sziszkufty jego roboty są zjawiskowe i warte o wiele więcej niż 5 euro, bo tyle za nie zapłacisz.

GDZIE PIĆ
■ Jeżeli masz ochotę na ekstremalne przeżycia, ok. 400 m od hotelu Foch, na parterze kamienicy, znajdziesz lokal zwany Terese. Ni to bar, ni palarnia tytoniu, a arabski i gardłową gwarę z przedmieść Mogadiszu słychać tam częściej niż francuski. I szybciej niż rachunek można dostać lewy sierpowy. Ale 5 euro starczy, by przez pół nocy pić smaczny wysokoprocentowy wynalazek o podejrzanym niebieskawym zabarwieniu. Barman, którego zapytałem, co to jest, powiedział: „Nie wiem, monsieur. Kazali lać, to leję”.
Rue Picot

GDZIE IMPREZOWAĆ

Buddha Bar
Jedzenie jest tam zbójecko drogie (55 euro za kaczkę po tajsku) i szczerze mówiąc — niesmaczne. Otoczenie trąci snobizmem, ale po pierwsze: DJ gra rewelacyjną muzykę, a po drugie: przychodzą tam najładniejsze studentki z całego Paryża. Młode toto, ładne i wyjątkowo chętne do zabawy, więc jeżeli masz ochotę na przeżycie przygody (moja zaczęła się właśnie tam, a skończyła na dachu sąsiedniej kamienicy) — wal prosto do „Buddy”. Uwaga: nieopodal opisywanego lokalu znajduje się inny — The Queen. Pod żadnym, powtarzamy, pod żadnym pozorem nie idź tam. To mekka miejscowych gejów, którzy bywają wyposzczeni i napastliwi. A jak tu przed takim napaleńcem uciekać na wysokich obcasach...
Rue Boissy d’Anglais

MUSISZ ZOBACZYĆ

■  Harry’s Bar, czyli lokal, w którym stworzono Krwawą Mary — najsłynniejszy drink świata. Eleganckie wnętrze, piękne kobiety i świadomość, że jesteś w miejscu narodzin legendy, sprawią, że poczujesz się tam kimś lepszym, niż jesteś. Nawet jeżeli nic nie wypijesz (bo ceny są... hm... światowe).

DOBRE RADY
■ Komunikacja w Paryżu rządzi się swoimi dziwnymi prawami. Autobusy kursują niezależnie od rozkładu, a wariacji cen biletów jest więcej niż programów w kablówce. Radzimy, byś – o ile to możliwe – raczej używał nóg...
■ Unikaj francuskich serów. Śmierdzą i po zjedzeniu takiego żadna dziewczyna nie będzie się chciała z tobą całować.



Dodał(a): ckm Sobota 30.04.2011