MON kupuje miotacze ulotek

„Rakietowy pocisk ulotkowy” i „ręczny miotacz ulotkowy” – takie urządzenia ma zamiar zakupić polskie Ministerstwo Obrony Narodowej. Ma to być tzw. broń agitacyjna.
iStock-680984870.jpg

W trakcie prowadzenia działań wojennych armia zaopatruje się w broń i amunicję. Kiedy jest pokój, a jedyną wojną, która się toczy, jest ta psychologiczna i propagandowa, odpowiednia broń i amunicja również się przydają. Nie są to jednak kałachy i naboje, a miotacze i pociski ulotkowe.

Informacja o zakupie tychże sprzętów i ich pełna specyfikacja pojawiła się na stronie Inspektoratu Uzbrojenia MON. Rakietowe pociski ulotkowe mają mieć zasięg rozrzutu do 12 km i możliwość rozrzucenia 1400 ulotek formatu A6, natomiast ręczne miotacze – odpowiednio 2 km i 300 ulotek. Ministerstwo planuje zaopatrzyć się w 2 tys. takich miotaczy i 1400 pocisków.

Pytanie, które od razu rodzi się w głowie na wieść o wspomnianych zakupach, brzmi: po co? Czyżby MON zapomniało, że żyjemy w XXI wieku i propagandowe ulotki wyszły z mody już dość dawno temu, a obecnie ta forma przekonywania kogokolwiek do czegokolwiek jest najmniej skuteczną ze wszystkich metod? No bo umówmy się, jeśli już ktokolwiek weźmie jakąś ulotkę na ulicy, to robi to wyłącznie z uprzejmości wobec człowieka, który je rozdaje, po czym wyrzuca ją do najbliższego śmietnika.

Chyba więc MON zrobiłoby lepiej, gdyby zatrudniło kilku studenciaków na wakacje, niż wywalało kupę kasy na miotacze i wyrzutnie. No bo przecież jeśli prawie nikt nie bierze ulotek od człowieka, to kto będzie się trudził, by podnosić je z ziemi?


ZOBACZ TEŻ FOTKI WYSTRZAŁOWEJ DZIEWCZYNY






Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. istock.com Poniedziałek 07.08.2017