Lot życia/śmierci

Jakie są szanse na przeżycie upadku z 17 piętra? 40-metrowy lot Sebastiana Reyesa z Chile zarejestrowały kamery przemysłowe.
lot-zycia.jpg

Sebastian Reyes wrócił właśnie z weekendowych baletów do domu. Wraz z kolegami oglądali wygrany przez Chile (5:0) mecz z Boliwią w turnieju Copa America. Nad ranem, wszyscy przenieśli się do wieżowca w centrum Rancagua, gdzie mieszkał chłopak. 23-latek siedział na poręczy balkonu. W pewnym momencie stracił równowagę. Runął 17 pięter w dół.



Spadł na metalowy daszek i z impetem przebił go. Następnie wpadł na maskę samochodu, z niej odbił się na betonowy murek. Przybyli na miejsce sanitariusze, znając okoliczności wypadku, myśleli, że zapakują zwłoki w czarny worek i zawiozą je do kostnicy. Nie mogli uwierzyć, gdy zauważyli, że chłopak żyje. Przewieźli go w stanie krytycznym do szpitala Rancagua Regional. Jak się okazało po wykonaniu badań, miał pękniętą miednicę i złamaną kość udową. I tyle! 40 metrów lotu, a obrażenia, jakby uderzył o taflę wody. Tym razem wygrał życie.



Student inżynierii w szpitalu przebywał 20 dni, po czym wraz z ekipą telewizyjną wrócił do nieszczęsnego mieszkania. Ponownie stanął na balkonie, zerknął w dół i podziękował bogu. Z upadku pamięta moment, gdy wypadł z balkonu, jednak nie pamięta uderzenia. Przypomina sobie, że obudził się w szpitalu, reszta pozostaje czarną dziurą. Może i lepiej, bo sama myśl o bólu powoduje, że łamią nam się kości.





Dodał(a): Jan Rzeźnik Poniedziałek 03.08.2015