Fotoradar z nagrodą
Fotoradar, o którym piszemy został postawiony w centrum miasta, w miejscu gdzie obowiązuje limit prędkości 30 km/h i robił zdjęcia wszystkim pojazdom, które go mijały. Jeśli kierowca przekraczał prędkość, na fotoradarze pojawiał się czerwony kciuk w dół, który skutkował standardowym mandatem. Jeśli jednak jazda była przepisowa, kciuk był zielony i skierowany w górę, a do kierowcy przychodziło zawiadomienie o uczestnictwie w loterii pieniężnej, w której można było wygrać nawet 9 tysięcy złotych. Co ciekawe, pieniądze na nagrodę brały się z kar za przekraczanie prędkości. Na samo rozwiązanie wpadł zaś niejaki Kevin Richardson.
Genialne, prawda?