Diler narkotyków pozwalał płacić kartą

Karta, gotóweczka? Jeśli takie pytanie zadaje Ci diler narkotyków to wiedz, że coś jest nie tak i albo to jakiś dziwny sen, albo ten diler jest po prostu Januszem przestępczości.
iStock_7449934_SMALL.jpg

Wyobraźcie sobie taką scenę: dwóch szemranych typków spotyka się w bramie, zbijają piątkę i jednocześnie jeden drugiemu dyskretnie przekazuje towar. W tym momencie przychodzi do płacenia, które powinno być równie dyskretne co i samo przekazanie. Lecz nie, ponieważ właśnie teraz diler wyjmuje spod bluzy terminal płatniczy i zadaje pytanie:

- Gotóweczka czy karta?
- Karta.
- Okej, to proszę pin i zielony. Drukować potwierdzenie?

Brzmi jak scena wyjęta wprost z jakiegoś groteskowego skeczu, tymczasem tak właśnie mogły wyglądać narkotykowe transakcje przeprowadzane przez 35-letniego Marka Slendera z Gloucestershire w Wielkiej Brytanii.

Ów diler postanowił, że unowocześni swój „biznes” i tym samym ułatwi swojej klienteli płatność za towar. Dlatego też zainwestował w terminal przyjmujący karty płatnicze i wprowadził możliwość płatności kartą za kokainę. I nie dość, że koleś był na tyle bezczelny, by drukować swoim klientom paragony, to w dodatku umieścił na owych paragonach swój własny slogan reklamowy. I co niby na nim napisał? „Najszybsze dostawy w mieście?” „Najbardziej nowoczesny diler w okolicy?”

Jak się oczywiście możecie domyślać, działalność Slendera nie potrwała zbyt długo. Policja dość szybko wyśledziła jego terminal, przez który zdążyły jednak przejść transakcje na łączną kwotę 12 tys. funtów (60 tys. zł!).

Ale przynajmniej teraz będzie miał 7 lat w pierdlu na to, by dokładnie przemyśleć co też takiego zawiodło, gdzie popełnił błąd, że został złapany…




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. iStock Piątek 23.09.2016