Didżejskie znoje

Oto słynny DJ Macu, człowiek od lat związany zawodowo z Tede. Dziś jednak zapominamy o rapie i skupiamy się na najbardziej szokujących sekretach bycia didżejem klubowym
słynny DJ Macu
CKM.PL: Ciężkie jest życie didżeja?

Macu: Przede wszystkim to fajna roba. Poznaje się świetnych ludzi i nie ma monotonii. Wystarczy ją porównać np. z pracą na kasie w Tesco – wyobraź sobie, że cały dzień siedzisz i w kółko słyszysz „pip, pip” skanera. No ja bym oszalał! Ale nie ukrywam, że bycie didżejem to jednak ciężka harówka – czasem gra się cztery imprezy dzień po dniu, przemieszcza polskimi drogami i śpi się z głową opartą o szybę samochodu. Ale dobry didżej potrafi zasnąć i na siedząco, i na stojąco.

CKM.PL: Rozumiem, że trzeba jak wampir kochać noc?
Macu: O tak. Didżej często kładzie się o 6. nad ranem i budzi się dobrze po południu. Więc przez kilka zimowych miesięcy niemal w ogóle nie widzi słońca. Jak zombie albo wampir...

CKM.PL: ...i trzeba stosować wspomagacze skuteczniejsze nawet niż ludzka krew...

Macu: Tak, te nielegalne wspomagacze są wszechobecne w branży rozrywkowej. Nie czarujmy się, przecież nocne życie to kurwy, złodzieje i narkotyki – każdy, kto twierdzi inaczej, grubo się myli. Nie inaczej jest w przypadku didżejów. To życie w stylu „sex, drugs & rock'n'roll”. Siłą rzeczy kręci się wokół nas mnóstwo ludzi spod ciemnej gwiazdy, w lokalach upłynnia się kasę zarabianą w nielegalny sposób.

CKM.PL: Skoro o kasie mowa – ile ludzie są w stanie zapłacić za dobrą muzę na imprezie?
Macu: Dużo... Opowiem ci tylko jedną historię: przychodzi gościu, wyjmuje gigantyczną pęgę hajsu, wyciąga z niej stuzłotówkę i mówi „Graj klubowo, bo moja dupa musi tańczyć”. Gdy po chwili nieco zwolniłem tempo, koleś przybiega znowu. Rzuca kolejną stówę i znów prosi o podkręcenie klubowych dźwięków, bo „jego dupa wciąż musi tańczyć”. I tak kilka razy, w sumie pękły cztery stówki. A w polskich realiach to połowa stawki jaką niezły didżej zgarnia za imprezę.

CKM.PL: Masz jakieś znienawidzone kawałki „na zamówienie”?
Macu: Nie, nie mam takich utworów. Natomiast załamka jest wtedy, gdy podchodzi człowiek i zaczyna: „Wie pan, nie znam tytułu tego kawałka, ale go panu zaśpiewam”. Albo opowiadają, jaki do tego utworu jest teledysk.

CKM.PL: Nie od dziś wiadomo, jak didżeje działają na laski. Zdradzisz tajemnicę tego sukcesu?
Macu: Rzeczywiście, dziewczyny mają do nas straszną słabość. Ba, didżeje mają nawet groupies! Nie tyle co raperzy, ale jednak. Wiesz, być może chodzi o to, że podczas imprez sterujemy ludźmi, są naszymi marionetkami. A laski chyba kręci fakt, że mamy taką władzę.

CKM.PL: Kręci je tak bardzo, że czasami ponoć klękają pod konsoletą didżeja i robią mu dobrze w środku imprezy...
Macu: A rzeczywiście, takie przypadki się zdarzają. Oczywiście o ile pod pod didżejką jest miejsce dla klęczącej dziewczyny. No i miejsce do grania nie jest półodkryte.

CKM.PL: Rozumiem, że jesteście często molestowaną seksualnie grupą zawodową?
Macu: Oj tak. A ja do tego mam taki feler, że nie za bardzo potrafię powiedzieć dziewczynie „spadaj”. Jestem mało asertywny. W każdym bądź razie dobry didżej powinien być wielodzielny – umieć połączyć granie z jednoczesnym bajerowaniem, obmacywanie i byciem obmacywanym. A w wersji hardkorowej nawet z byciem zaspakajanym oralnie...

CKM.PL: Trzeba także mieć mocną głowę...
Macu: Zdecydowanie. Ale chodzi też o umiejętność powiedzenia sobie „stop” w odpowiednim momencie. Widzisz, zdarza mi się zagrać dobrą imprezę na porządnej bani, ale nigdy nie spiłem się tak, że dałem ciała. To kwestia poważnego podejścia do pracy. Chociaż znam didżejów, którzy grają nawaleni tak, że trzy razy pod rząd puszczają ten sam kawałek. A po kolejnych kilku minutach tracą przytomność i padają na glebę.

CKM.PL: A więc mamusie didżejów powinny bać się o swoich synków?
Macu: Oj, zdecydowanie. Ale moja mama wie, że jestem odpowiedzialnym i rozsądnym kolesiem. Dlatego nie czepia się sposobu, w jaki zarabiam. Jara się moją muzyką i jest naprawdę dumna. Czasem zamawia u mnie nawet składanki na imprezy rodzinne. Taki ze mnie grzeczny didżej.


Dossier:
Warszawiak, rocznik 1980. Jest dyrektorem departamentu ds. Rozwiązań Technicznych w Wytwórni Wielkie Joł. Od 7 współpracuje z raperem Tede. Didżejowaniem klubowym zajmuje się od 11 lat – wszystko zaczęło się od pierwszego miksera, pożyczonego od kuzyna. Z czasem rozpoczęły się występy na osiemnastkach i dyskotekach szkolnych. DJ Macu prowadzi także własną audycję Hot Mix w radiu Planeta FM.

Dodał(a): Wong Pythong Wtorek 27.03.2012