Cała prawda o sowieckim "wyzwoleniu"

Kwiaty, poczęstunek, radosne okrzyki – tak Polacy witali czerwonoarmistów po ucieczce Niemców. Wielu rodakom wydawało się wtedy, że to rzeczywiste wyzwolenie. Wiara w to, że Sowieci to nasi sojusznicy, trwała jednak krótko. Czerwoni zamiast wolności przynieśli bowiem nowy ucisk.
Czerwona zaraza1.jpg
Symboliczne już kradzieże zegarków były tylko kroplą w morzu bandytyzmu. Grabieże ubrań, inwentarza, alkoholu – do tego Polacy musieli przywyknąć. Niestety, jak udowadnia Dariusz Kaliński w książce „Czerwona zaraza”, rzeczywistość wyglądała znacznie gorzej. 

Zgwałcone żony, matki, córki i siostry. Morderstwa w iście NKWD-owskim stylu. Represje na żołnierzach podziemia niepodległościowego. Zsyłki do łagrów, które często kończyły się śmiercią już w drodze. Pijaństwo, które skutkowało brakiem jakichkolwiek zahamowań. 

Czerwona zaraza1a.jpg

Żołdacy Stalina zamordowali dziesiątki tysięcy Polaków. Nawet małe dzieci zamykali za drutami obozów. Kobiety nie były dla nich ludźmi, ale wyłącznie łupem. Nie sposób zliczyć ile Polek padło ofiarą chorej żądzy czerwonoarmistów. Na pewno zbyt wiele.
To, czego nie zniszczyli i nie wywieźli Niemcy, wzięli sobie Sowieci. Tysiące kilometrów linii kolejowych, elektrycznych, telefonicznych. Ogromne ilości surowców, środków transportu, płodów rolnych, bydła, trzody chlewnej… Została po nich tylko spalona ziemia. I bilans strat idący w setki miliardów dolarów. Bilans, o którym nie wolno zapominać.


Dodał(a): Roman Mocarz Wtorek 27.06.2017