Brytyjski Dan Bilzerian - Danny Lambo

37-letni Danny „Lambo” Karne milionerem został w wieku 22 lat. Rzucił szkołę gdy miał 16 lat i wyjechał do Japonii koncertować. Po powrocie kupił hostel w Londynie i przekształcił go w hotel dla celebrytów. Samozwańczy playboy numer jeden Wielkiej Brytanii wozi się pięknymi autami, otacza ślicznymi laskami i rozkoszuje się życiem.
danny-lambo.jpg

instagram.com/dannylamboofficial

Brzmi znajomo? Tak jest, Danny to Dan Bilzerian Wielkiej Brytanii. Tylko na trochę mniejszą skalę, ale pracuje nad tym, by się to zmieniło. Jego historia pojawia się w mediach australijskich, singapurskich, a nawet ghańskich. Teraz także w polskich. Co prawda ilość jego obserwatorów na Instagramie ma się nijak do amerykańskiego cesarza mediów społecznościowych – Danny ma bazę 600 fanów, Dan – 6 000 000, ale Brytyjczyk dopiero się rozkręca. Porównując ich bogactwo, nowy bawidamek ma czterokrotnie mniejszą fortunę (ok. 137 000 000 zł) niż wyjadacz z USA (540 000 000 zł). Ale jest pełen życia, entuzjazmu, pasji i nadziei, zatem może dogoni pioniera z brodą.



Danny Karne urodził się w Croydon w rodzinie nauczycieli. Jednak sam nie miał pociągu do nauki. Zanim ukończył szkołę, dostał propozycję wyjazdu z grupą muzyczną na tournee po Japonii. Bez wahania rzucił teczkę i kapcie w kąt i wyleciał z Wysp. Nie było go pięć lat. W międzyczasie pracował też jako model. Egzotyczną urodę zawdzięcza miksowi genów - ojciec pochodzi ze Związku Radzieckiego, matka jest pół angielką, pół brazylijką.

Gdy wrócił, szukał inwestycji, w której mógłby ulokować zarobione w Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie miał wykształcenia, ale ostatnie lata spędził w podróży między hotelami. Wiedział więc jak funkcjonują. Wykupił więc 30-pokojowy hostel, który z pomocą siostry – dekoratorki wnętrz – zmienił w hotel dla celebrytów. Mówi, że nocowali u niego m.in.: Morrissey, Duran Duran, Pete Doherty, Naomi Campbell i Kate Moss.



Za pierwsze duże pieniądze, które zarobił, kupił sobie Lamborghini. Nie miał wtedy jeszcze swojego mieszkania, ale cztery kółka musiały być. Dziś w jego garażu stoją: Aston Martin DB6 (warte 2,75 mln zł), Lamborghini Aventador (2 mln zł), Ferrari 458 (1,4 mln zł), Lamborghini Diablo z najgłośniejszym wydechem w Wielkiej Brytanii (825 tys. zł), Mercury Custom z 1951 roku – kupiony od 50 Centa (825 tys. zł), Lamborghini Murcielago (495 tys. zł), Range Rover (495 tys. zł), Pontiac (275 tys. zł). Rocznie na utrzymanie swojej stajni wydaje około 550 000 złotych. Zdaje sobie sprawę, na co mogą zwracać uwagę potencjalne kandydatki na wielką miłość. Dlatego ma w garażu Mini Coopera i jeśli zależy mu na dziewczynie, na randkę przyjeżdża właśnie nim. Jeśli panna nie stawia się na drugim spotkaniu, Danny wie, że to była laska bardziej pasująca do któregoś jego Lamborghini. Nie ma ciśnienia na ustatkowanie się i nie zamierza zmieniać swojego stylu życia przez najbliższe lata. Jedyną kobietą, która zajmuje jego serce jest kotka Molly. Nie pozostaje tam już miejsca dla innej.



Na auta i inne drogie gadżety, jak np. zegarek za 550 000 złotych, może sobie pozwolić dzięki przychodom z trzech hoteli i kilku nieruchomości w Londynie. Sam mieszka albo w apartamencie nad Tamizą, albo w 6-kondygnacyjnej kamienicy w dzielnicy Mayfair, w której niegdyś mieszkały zacne osobistości. Twierdzi, że ma nawet łóżko po Napoleonie.



Dobrze się bawi i rozkoszuje się życiem, nie widzi powodu, dla którego miałby się nie obnosić ze swoim bogactwem, bo w końcu doszedł do niego sam, ciężką pracą. Nie zamierza zabierać swojej fortuny do grobu, bo czego nie wyda, przekaże na cele charytatywne i rodzinie. Bardzo dobrze zna jednak wartość pieniądza, bo dorastał w normalnej rodzinie, gdzie zwyczajne życie. Dopiero teraz spełnia swoje dziecięce marzenia spotykając się z gwiazdami, rozstrzygając konkursy piękności, jeżdżąc świetnymi autami i latając w miejsca, które kiedyś mógł jedynie wskazać palcem na mapie. Dziś w egzotyczne podróże na Barbados (stamtąd pochodzi Rihanna) albo Riwierę Francuską (gdzie ma swoje posiadłości) zabiera laski, które na stałe wejdą do jego haremu. Jeśli ma dobry dzień, pozwala im rozkręcić globus i w ciemno wskazać dowolne miejsce na świecie.

Dyrektor szkoły, którą Danny porzucił dla przygody w Japonii, wróżył mu gniewnie, że zostanie nikim. Na szczęście Danny`emu to nie wyszło i zrobił na przekór belfrowi.









Dodał(a): gianni / fot.: instagram.com/dannylamboofficial Czwartek 08.01.2015