Adoptował 300 dzieci

Pewien Niemiec, na stałe mieszkający w Paragwaju, adoptował 300 dzieci i chce dobić do 1000. Mężczyzna wykorzystuje lukę w prawie, by za pieniądze wyprowadzone ze swojej ojczyzny pomagać rodzinom z najbiedniejszych krajów świata. Jak sam przyznaje, to zemsta za to, że z winy państwa w latach 80. niesłusznie trafił za kratki

Jürgen Hass

Jeśli śpiewając w przedszkolu piosenkę "Ojciec Wirgiliusz", zastanawiałeś się, jak można mieć 123 dzieci, na pewno będziesz zdziwiony, że można - i to nawet o wiele więcej. Jak pewien Niemiec, który adoptował już 300 z nich i planuje poprzestać dopiero na 1000 adopcji. "To moja prywatna zemsta za to, co zrobiła mi moja ojczyzna" - mówi na stałe mieszkający w Paragwaju Jürgen Hass.

56-letni dziś mężczyzna twierdzi, że w latach 80. został niesłusznie skazany za korupcję i trafił do więzienia, co wspomina jako wielką traumę. Teraz postanowił odegrać się na swojej ojczyźnie, która zniszczyła mu kawałek życia. Wykorzystując lukę w prawie, wyprowadza więc z niej pieniądze dla dzieci z najbiedniejszych rodzin na świecie.

Jak to możliwe? Otóż w 1998 roku w Niemczech weszły w życie przepisy, na mocy których każdy mężczyzna ma prawo uzyskać status ojca dziecka, jeśli tylko matka wyraża na to zgodę, a prawdziwy ojciec jest nieznany - tj. nie figuruje w dokumentach wypełnianych podczas porodu. W ten właśnie sposób Jürgen legalnie stał się ojcem setek dzieci z Paragwaju, Rumunii, Węgier, Mołdawii, Rosji, Ukrainy i Indii. Jak podkreśla: "Cała ośmioosobowa rodzina w Paragwaju może bez problemu wyżyć z pojedynczego zasiłku na niemieckie dziecko". Dodatkowo dzieci posiadające tatę z Niemiec, z mostu otrzymują paszport do tego kraju i dostęp do bezpłatnego szkolnictwa.

Mimo iż szacuje się, że kreatywne adopcje pana Hassa kosztowały już jego ojczyznę pół miliona euro, póki co kraj nic nie może z tym zrobić. Wszystkie działania staruszka są legalne.



Dodał(a): Bartosz Joda Piątek 26.06.2015