10 różnych osób wydziarało sobie jego imię

Oto nowy król, mistrz i guru perswazji. Pracując przez wakacje na Majorce w Magaluf, namówił 10 różnych obcych osób, by… wydziarały sobie jego imię na swoim ciele.
iStock_53573982_SMALL.jpg

Wakacyjne melanże w wielkich europejskich imprezowniach słyną z tego, że nie mają żadnych granic i może zdarzyć się na nich absolutnie wszystko. Pamiętacie jak pisaliśmy Wam o gościu, który będąc na Ibizie schlał się tak mocno, że kupił autokar turystyczny za 143 tys. złotych? To był niesamowity wyczyn, jednak uważamy, że to, czego dokonał inny imprezowicz było znacznie lepsze.

Otóż 25-letni Rob Moyles, który w tym roku pracował w Magaluf na Majorce jako organizator wycieczek, namówił 10 różnych osób do tego, by każda wytatuowała sobie na skórze jego imię. Wiecie, chodzi o prawdziwy, trwały tatuaż, który zostanie z tą osobą do końca jej życia, a nie jakąś marną naklejkę z chipsów albo dziarę z henny (zdjęcia możecie zobaczyć TUTAJ). Tak po prostu, dla zabawy.

Co najciekawsze, zgromadzenie dziewięciorga „fanów” zabrało Robowi raptem miesiąc. „Rekrutował” ich spośród turystów odwiedzających Magaluf oraz swoich znajomych z pracy. Jak to robił? Po prostu opowiadał im historię osoby, która już kiedyś coś takiego zrobiła i namawiał, by ci zrobili coś podobnego. Później działała już tylko magia Majorki.

Swojego rodzaju wisienką na torcie była natomiast 10 osoba, którą Rob namówił do dziary. Dziewczyna wytatuowała sobie jego imię wewnątrz swojej wargi.

I niech to będzie więc przestrogą i dla Was, by uważać na innych szalonych imprezowiczów. W końcu mogą być na tyle przekonujący, że wydziaracie sobie coś więcej niż tylko ich imię…




Dodał(a): Tomek Makowski/ fot. iStock Wtorek 13.09.2016