13 godzin grozy - nowy film Michaela Baya

Historia opowiedziana w tym filmie wydarzyła się naprawdę. Jej ekranizacja jest odsłonięciem kulis akcji ratunkowej przeprowadzonej przez komandosów SEALs na terenie ambasady USA w Libii. Jeśli podobał Ci się film „Helikopter w ogniu”, to z pewnością pójdziesz do kina na tę produkcję.
13-hours.jpg

„13 Hours: The Secret Soldiers of Benghazi” taki oryginalny tytuł nosi ekranizacja historii ataku terrorystów na kompleks Annex, czyli placówkę misji specjalnej Departamentu Stanu USA (nazywanej potocznie ambasadą) i pobliskie biuro CIA w Benghazi 11 września 2012 roku. Teoria głosi, że tłum Libijczyków protestujących przeciwko obrażaniu Mahometa w jednym z amerykańskich filmów był tylko przykrywką dla Al-Kaidy do przeprowadzenia zamachu. Świadczyć ma o tym użyty do ataku na placówkę arsenał, m.in. granatniki ręczne RPG.

Demonstranci sforsowali mur ambasady i okrążyli budynek. Od ostrzału zaczął on płonąć. Wezwane w międzyczasie posiłki z Syrii w postaci sześciu (w rzeczywistości ośmiu) komandosów SEALs miały wesprzeć libijską milicję, coraz bardziej oddającą przedpole wrogom. W ataku na placówkę zginął ambasador J. Christopher Stevens oraz trzy inne osoby po stronie USA.



„13 Hours: The Secret Soldiers of Benghazi” opowiada bohaterskie wyczyny SEALsów, podczas których wykraczali poza obowiązki, by chronić swoich obywateli na obcej ziemi. Za reżyserię wziął się Michael Bay („Twierdza”, „Armagedon”, „Pearl Harbor”, serie „Bad Boys” i „Transformers”), więc możemy spodziewać się mocnej, trzymającej w napięciu akcji.

Światowa premiera „13 Hours: The Secret Soldiers of Benghazi” zaplanowana jest na 16 stycznia 2016 roku.





Dodał(a): PJ Środa 29.07.2015