Zimna wojna: Innsbruck

Na narty w Alpy? Wybierz Innsbruck, tani i bez klubów dla gejów

innsbruck

Austriacy mają sznycel, my schabowego. To jednak koniec równej walki. Bo muzyki Mozarta nie przebije nawet Rubik. Tak jak u nas na stokach cieszy widok otwartego baru, u nich normalką są dyskoteki na szczytach gór. Wiesz już, gdzie się pobawisz tej zimy?

JAK TAM DOTRZEĆ

Samolotem „jedyne” 1900 zł wg cennika LOT—u. Jeżeli wolisz kasę wydawać na drinki, pędź do Krakowa i wsiadaj w autokar. Za 260 zł i 19 godzin będziesz na miejscu. Odrętwienia nóg i liczne zawroty głowy podczas krętej górskiej drogi w cenie przejazdu.

www.LOT.pl lub www.sindbad.pl

GDZIE SPAĆ

Przy rynku drogo, brudno i co najgorsze — cicho. Na obrzeżach też drogo i już zupełnie cicho i odludnie. Jako że to wczasy, a na wczasach się pije, to żeby nie mieszać sobie niepotrzebnie w głowie, polecamy Hotel Innsbruck. Niech cię nie zrazi fakt, że recepcjonistki to typowe „Helgi” z barami jak Andrew Gołota. Prawie wszystkie sprzątaczki mają około 20 lat i są polskimi studentkami. Pasuje? Hotel to około 120 euro za noc.

Innrain 3

GDZIE JEŚĆ

Poza wszystkimi możliwymi fast foodami i budkami z hot—dogami na każdej ulicy w Innsbrucku jest parę ciekawych restauracji. Szczególnie polecamy restaurację Europastueberl przy Hotelu Grand Europa. Sznycel jak sznycel, gulasz wołowy, choć ogromny, też smakiem się nie wyróżnia, ale kelnerki spowodują, że obiad będzie smakował jak nigdy wcześniej.

Südtiroler Platz 2

CZAS NA FUN W INNSBRUCKU


Dodał(a): Bartosz Bartosiński Środa 10.08.2011