Dwie półkule łączy jedna dziewczyna – Libby Powell
Pół życia byliśmy pewni, że w Australii są tylko śmiertelnie jadowite pająki, krokodyle, kangury, psy dingo i gwałtowni z charakteru potomkowie skazańców. Kolejnym zniechęcającym czynnikiem jest dosyć restrykcyjna polityka wizowa tego kraju. Wjechać do Australii bardzo trudno, wylecieć bardzo łatwo. Lot długi, z przesiadką - dlaczego ktoś chciałby się tam wybrać?
Po pierwsze - piwko. Miejscowi są wielkimi fanami złocistego trunku. Wypijają tyle, że znajdują się na 4 miejscu w rankingu piwkowania na głowę mieszkańca z wynikiem 11 litrów na twarz.
Po drugie – samochody to religia. W Europie i Brazylii football jest religią. Jesteś fanem Wisły, dostaniesz bęcki od fanów Craksy i na odwrót. W krainie misia koala w zęby można zarobić za jeżdżenie niewłaściwym wozem. Masz Forda? Dla właściciela auta marki Holden to jest równie dobry powód do rozpoczęcia bijatyki, jak na warszawskiej Pradze pytanie: „Co się patrzysz?”. Jednak należy się spieszyć z badaniem tej arcyciekawej kultury, ponieważ Australijczycy robią się bardziej tolerancyjni w tej materii i do awantur z automobilami w tle dochodzi coraz rzadziej.
Po trzecie - Libby Powell. Oczy ma wesołe, biust obfity, z racji pochodzenia musi lubić piwo, motory wybiera na sztywnej ramie, więc lubi jak coś jej się rusza między nogami, jeśli wiecie o co mi chodzi. Dziewczyna ma same plusy. Jest trenerką fitness i modelką, wypite w złotym trunku kalorie na sali treningowej zmienia w ciało, które jest ostatecznym powodem, aby Australię w końcu odwiedzić. Jedziecie? Grupy zorganizowane mają zniżki.