Grawitacja zero

Marek Nowakowski, słynny polski spadochroniarz, mówi CKM, jak się zabił — i nie tylko

terroryzm

CKM: Skakałeś z samolotu 4500 razy. Który skok pamiętasz najlepiej?
Marek Nowakowski: Pierwsze ratowanie. W środku lotu wypiąłem się z głównego spadochronu i odpaliłem zapasowy.

CKM: Wylądowałeś w całości?
M.N.: Nie, zabiłem się... A tak na serio, to było ćwiczenie. Miałem już na koncie 1500 skoków, od paru lat byłem instruktorem, a nie miałem ani jednej sytuacji awaryjnej. Wypadało, abym wiedział, jak to jest.

CKM: Jesteś szczęściarzem!
M.N.: Ależ skąd! Spadochroniarstwo to naprawdę bezpieczna dyscyplina sportu. Trafiają się skręcenia czy złamania nogi, ale to może się zdarzyć nawet na ulicy. Prawdziwe tragedie są wtedy, gdy komuś się wydaje, że umie więcej niż w rzeczywistości, i myśli, iż spadochron sam za niego wyląduje. Nie ma nic bardziej błędnego! Do większości wypadków dochodzi nie dlatego, że zawodzi sprzęt, ale dlatego, że zawodzą ludzie.

CKM: Przy biciu rekordu świata będzie do tego pół tysiąca okazji...

M.N.: Nie sądzę. W styczniu 2012 r. w Tajlandii z pięciu Herkulesów wyskoczy pięciuset bardzo doświadczonych spadochroniarzy z ponad 40 krajów świata. Oprócz mnie będzie tam jeszcze czterech innych Polaków. Podczas swobodnego spadania spróbujemy na kilka sekund utworzyć największą formację, jaka kiedykolwiek powstała w powietrzu. Każdy z tych skoczków będzie musiał idealnie trafić na ustalone miejsce w formacji. Ale nie będzie w tym żadnego przypadku — wszystko jest już dziś zaplanowane, rozpisane, obliczone! Pełen profesjonalizm.

CKM: Największa wysokość, z jakiej skakałeś?

M.N.: 7 tysięcy metrów. Takie skoki trzeba zgłaszać jako wysokościowe, mieć aparaturę tlenową, ale ja nic takiego nie miałem. „Przypadkiem” zaprzyjaźnieni piloci poderwali śmigłowiec za wysoko...

CKM: Austriak Felix Baumgartner chce skoczyć z wysokości 37 km. To granica kosmosu!
M.N.: Prawdopodobnie przekroczy przy tym prędkość dźwięku — to musi być ciekawe... Ale ja staram się nie przeginać. Cały i zdrowy wyrosłem z okresu, kiedy chciałem coś udowodnić w spadochroniarstwie. Nie wszystkim to się udało...



Dodał(a): ckm Poniedziałek 10.10.2011