"Smolar - piłkarz z charakterem" już jest!

Mówili że był nieprzyjemny, ale tylko dla obrońców. Mówili że był chytrym lisem, ale tylko na boisku, w polu karnym. Mówili że miał obsesję, ale tylko na punkcie futbolu. Wiedzieli na pewno, że przejdzie do legendy!
Smolar otwarcie.jpg


Futbol miał we krwi, w genach. Zadziorność, nieustępliwość, chęć parcia do przodu i niezwykły talent zapewniły mu nieśmiertelność, a nam srebrny medal na MŚ w Hiszpanii w 1982 r.
Polacy pokochali go w 1981 r., kiedy zdobył 2 bramki w meczu z NRD. Do historii przeszedł w meczu z ZSRR ośmieszając zawodników Związku Radzieckiego słynnym tańcem w narożniku. Był bohaterem nie tylko dla Polaków. W dorobku miał również Puchar Niemiec wywalczony z Eintrachtem Frankfurt. Grał także w holenderskich zespołach Feyenoord Rotterdam i FC Utrecht.
Włodzimierz Smolarek to jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Ceniony jest przez wszystkie pokolenia kibiców za światową klasę, niezwykłą waleczność, bojowość i ambicję. Pragnął po sobie pozostawić jakiś trwały ślad dla wszystkich, dla których dobro polskiego futbolu jest ważne. Stąd pomysł na tę książkę, na biografię Włodzimierza Smolarka, piłkarza, który widział wiele różnych rzeczy i wielu doświadczył sam.
smolar srodek.jpg
Autor, Jacek Perzyński, urodził się w połowie gierkowskiej dekady. Z wykształcenia jest dziennikarzem oraz politologiem. Jego pasją są nauki humanistyczne, więc podmiotem zainteresowań jest człowiek, jego życie, zachowanie i twórczość.

Fragment:
Miałem być cukiernikiem. W to, że będę piłkarzem (podobno dobrym), w moim rodzinnym mieście mało kto wierzył. (…) Nigdy nie ścigałem się z końmi, w stajni w Starej Miłosnej biegałem, ale za piłką. (…) Za granicą mogłem grać w piłkę mając już dwadzieścia lat i będąc w Polsce zupełnie nieznanym piłkarzem. Proponowano mi pozostanie we Francji. (…) Widzew był wyjątkowy i niepowtarzalny, a jego drogą do sukcesów interesował się generał Wojciech Jaruzelski. (…) To Deyna nauczył mnie przetrzymywać piłkę w narożniku boiska. (…) W Eintrachcie zadebiutowałem razem z Andreasem Möllerem, który po tym meczu, rozmawiając z dziennikarzami opowiadał więcej o mnie niż o sobie. (…) W Holandii, gdy dowiedziałem się, że mój klub FC Utrecht grać będzie w pucharze z Realem Madryt leżałem akurat w szpitalu. W dniu meczu rano, na moją prośbę wypisano mnie ze szpitala. Zagrałem zabandażowany i z połamanymi żebrami. (…) W sumie całe życie uganiałem się za piłką, ale gdybym znów miał wybierać, niczego bym nie zmienił. Kochałem piłkę.

„Włodek osiągnął w karierze wszystko, co było do osiągnięcia. (…)Skryty, spokojny, cichy w życiu, ale na boisku był bezczelny i pewny siebie, wojownik co się zowie. Brał trzech przeciwników na plecy i "jechał" z nimi!”
Zbigniew Boniek


Dodał(a): gianni Czwartek 05.07.2012