Skoczył z 7,6 km bez spadochronu i przeżył

Udało się! Luke Aikins dokonał niemożliwego i tym samym zapisał się złotymi zgłoskami w historii ludzkości. 42-latek jako pierwszy człowiek na świecie wyskoczył z wysokości 7,6 km bez spadochronu i przeżył.
aikins.JPG

Dosłownie w piątek pisaliśmy Wam o szaleńczej próbie wyskoczenia bez spadochronu z samolotu z wysokości 7,6 km, jakiej chciał podjąć się 42-letni Luke Aikins, jeden z najlepszych spadochroniarzy na świecie, a już w poniedziałek możemy z dumą donieść, że wszystko poszło zgodnie z planem – Aikins przeżył, nie zmienił się w krwawą miazgę i przy okazji przeszedł do historii ludzkości.

No bo właściwie o historii spadochroniarstwa to trudno w tym przypadku mówić, w końcu 42-latek de facto nie miał na sobie żadnej czaszy ani innych sprzętów, które mogłyby uchronić go od śmierci. 

Skok odbył się w Dolinie Simi w Kalifornii. Aikins najpierw wzniósł się na 25 tys. stóp (dokładnie 7620 m) i gdy samolot osiągnął zamierzoną wysokość, 42-letni śmiałek/szaleniec (niepotrzebne skreślić) wyskoczył z niego w asyście trzech innych mężczyzn. Ci jednak mieli na swoich plecach spadochrony i mogli towarzyszyć Aikinsowi jedynie do wysokości 5 tys. stóp (ok. 1,5 km) – dalej nie było już odwrotu, był skazany wyłącznie na siebie.

Pomyślcie, co on musiał wtedy czuć, widząc zostających w tyle kolegów i wiedząc, że być może pozostało mu kilkanaście sekund życia. Jakież ten facet musi mieć stalowe jaja, skoro mając w głowie to wszystko i pędząc z prędkością ok. 240 km/h był w stanie trafić w siatkę o wymiarach 30x30 metrów.

Miał tylko jedną próbę. Nie mógł popełnić nawet minimalnego błędu…



Na szczęście jednak był to perfekcyjny skok, a Aikins z pewnością zostanie zapamiętany na wieki. Pytanie tylko czy jako jeden z najodważniejszych facetów na świecie, czy jako jeden z najbardziej szalonych…




Dodał(a): Jakub Rusak Poniedziałek 01.08.2016