Przemysław Saleta o Gołocie i nie tylko

Jako jedni z nielicznych mieliśmy okazję gościć na zamkniętym treningu Przemysława Salety. Korzystając z okazji ucięliśmy sobie męską pogawędkę.
Przemysław Saleta



CKM.PL: Strasznie schudłeś ostatnio.

Przemysław Saleta: (śmiech).

CKM.PL: Zapuściłeś się czy świadomie robiłeś masę na Gołotę?
Przemysław Saleta: Wiesz co, nie. To wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze u mnie jest tak co roku. Przychodzi jesień kończy się sezon motocyklowy, przestaję się ścigać, więcej czasu spędzam na siłowni przez co więcej ważę. Potem (śmiech) zrzucam wagę do sezonu motocyklowego, który zaczyna się w kwietniu. Tutaj wynikało to także z tego, że rozmowy o ewentualnej walce z Andrzejem Gołotą rozpoczęły się pod koniec września, więc od października już na wszelki wypadek trenowałem pod kątem siły i wytrzymałości tlenowej.  Kiedy ustalono datę walki na luty stwierdziłem, że do końca Świąt Bożego Narodzenia potrenuję pod tym kątem potem zrobię tydzień przerwy i zacznę przygotowania bokserskie już do samej walki. Najwięcej ważyłem 25 grudnia – 117 kg.

CKM.PL: Sporo.
Przemysław Saleta: No sporo. To było 117 kg wypracowane oraz wyjedzone. Osiem posiłków dziennie. Kiedy zaczęły się treningi bokserskie zrezygnowałem z siłowni obciąłem jedzenie. Zmniejszyłem ilość białka na rzecz węglowodanów. Z ośmiu zrobiło się pięć no i dzisiaj ważę 11 kg mniej.

CKM.PL: Czym 45 – letni bokser może zaskoczyć 45 - letniego boksera?
Przemysław Saleta: (śmiech) Wszystkim i niczym. Nie wiem. Na to pytanie nie ma odpowiedzi.

Sonda

Kto wygra walkę?



CKM.PL: Zdecydowana przewaga prędkości odpada.

Przemysław Saleta: To tak. Mam nadzieję, że jednak zaskoczę trochę i szybkością, ale przede wszystkim kondycją fizyczną. Wytrzymałościowo jestem bardzo dobrze przygotowany. To jest specyficzna sytuacja tutaj człowiek nie wie, czego do końca spodziewać się po przeciwniku i po sobie - bo umówmy - się zarówno Andrzej Gołota jak i ja długo nie walczyliśmy. Walczymy teraz, kiedy mamy po 45 lat. Sami dla siebie jesteśmy niespodzianką.

CKM.PL: Jesteś w stanie wyobrazić sobie jak może wyglądać ta walka?
Przemysław Saleta:
Układam swoją część - czyli to - na co mam wpływ to, co chcę zrobić. Ciężko jest przewidzieć, jaki jest pomysł na walkę Andrzeja, a także jak to będzie udawało się nam udawało.

CKM.PL: Nie obawiasz się, że wyjdzie kabaret starszych panów?
Przemysław Saleta: Nie sądzę. Jak patrzę na swoje sparingi to wygląda to nie najgorzej. Oczywiście sparing to nie walka, ale myślę, że emocje  będą. A o to przecież chodzi.

CKM.PL: Długo się zastanawiałeś nad przyjęciem tej walki?

Przemysław Saleta: Nie. Byłem nią  zainteresowany z paru względów. Finansowo nie było w ogóle problemu od razu przyjąłem propozycję, nie było negocjacji. Dla mnie jest ważna, jako pożegnanie z kibicami, bo ostatnią walkę  bokserską stoczyłem w lutym 2006 roku w Stanach Zjednoczonych. Jest  z najlepszym z możliwych przeciwników - to takie symboliczne podsumowanie 20 - lecia boksu w powojennej historii Polski. Trzecia rzecz to chciałbym pokazać, że mając 45 lat można być w dobrej formie fizycznej. Motywacją także jest brak nerki. Jestem zaangażowany w promocję idei transplantologii. Ludzie boją się, że oddając nerkę będą żyli na pół gwizdka, chcę pokazać, że to nieprawda. Nie odczuwam z tego powodu żadnej różnicy.

CKM.PL: Ostatni raz boksowałeś 7 lat temu. Patrząc na dzisiejsze sparingi dużo zapomniałeś z tamtych czasów?
Przemysław Saleta: Nie, ale trochę się zmieniło. Mniej nazwijmy to tańczę w ringu, co wynika i z wieku i kontuzji  - niedawno zerwałem mięsień czworogłowy, ale też pomysłu na walkę, bo zamierzam wywierać presję i ciągle iść do przodu. Dochodzi także zużycie materiału. Łokcie, barki gorzej już znoszą przeciążenia.

CKM.PL: Różne są sposoby motywacji przed walką. Mariusz Wach nakleja zdjęcia rywali na worek, po czym go okłada. Worek z Gołotą wisi?
Przemysław Saleta: (śmiech). Nie, nie motywuję się w żaden sposób. Chcę wygrać, po to trenuję i to mi wystarczy.

CKM.PL: Przed walką z Gołotą miałeś propozycję stoczenia innej walki…
Przemysław Saleta: Kiedy?

CKM.PL: Chodzi o słynny telefon od Marcina Najmana.
Przemysław Saleta: (śmiech) Miałem, ale nie skorzystałem (śmiech).

CKM.PL: Porównując wasze kariery nie ma, co się oszukiwać Gołota walczył z lepszymi przeciwnikami niż ty. Patrząc na jego umiejętności, karierę uważasz, że był wybitnym pięściarzem?
Przemysław Saleta
: Wybitnym nie, ale był bardzo dobrym. Na pewno charyzmatycznym, pod tym względem jest ewenementem. Zawsze budził emocje wśród kibiców, którzy po iluś tam walkach obrażali się, po czym za nim tęsknili. To jest jedyny przypadek w swoim rodzaju.

CKM.PL: Skoro Gołota był bardzo dobry, to jaki byłeś ty…

Przemysław Saleta: Solidny, tak bym to określił.

CKM.PL: W czym tkwi jeszcze sekret popularności Gołoty? Przecież prawda jest taka, że wszystko, co mógł wygrać to przegrał.
Przemysław Saleta: Wydaje mi się, że ten sekret tkwi w dwóch rzeczach. Jedna z nich to umiejętności, które były bardzo duże. A druga to nieprzewidywalność. Ciężko było przewidzieć, jaki Gołota pojawi się w ringu i co w nim zrobi.

CKM.PL: Według mnie to przebieg jego walk można było przewidzieć po wejściu do ringu.
Przemysław Saleta
: Często tak było.

CKM.PL: Sympatia kibiców będzie po stronie Gołoty. Nie obawiasz się tego, że możesz się spalić psychicznie?
Przemysław Saleta:
Nie przeszkadza mi to. Chyba nawet wolę taką sytuację. Kiedy w 2002 w Dortmundzie roku zdobywałem Mistrzostwo Europy z 11 tysięcy kibiców na hali z Polaków było tylko kilku przyjaciół, rodzina i nikogo więcej. Porcja gwizdów, którą tam usłyszałem nie zrobiła na mnie wrażenia, więc tutaj też nie zrobi.

CKM.PL: Recepta na Gołotę
.
Przemysław Saleta: Presja, szybkość i kondycja.

CKM.PL: Widziałem, że po treningu grałeś na Playstation, gdzie w piątej rundzie powaliłeś rywala. Dobra wróżba?
Przemysław Saleta:
Mogę to traktować jako wróżbę, natomiast ciężko mi przewidzieć przebieg tej walki. Wierzę, że wygram. Jestem przygotowany na 10 intensywnych rund.

CKM.PL: Czyli można stawiać kasę na Ciebie.
Przemysław Saleta:
Zdecydowanie. Jeśli stawiać to na mnie. Nie jestem faworytem, więc jak mile zaskoczę to można coś wygrać.




Dodał(a): Sebastian Żurawski Poniedziałek 18.02.2013