Michał Gierlach - jedyny Polak w Red Bull X-Alps

Zadaniem zawodników będzie pokonanie pieszo lub w powietrzu liczącej ponad 1000 kilometrów trasy (z Salzburga do Monako) prowadzącej przez Alpy przy jednoczesnym zaliczaniu wyznaczonych punktów kontrolnych. Red Bull X-Alps 2017 wystartuje 2 lipca i będzie już ósmą edycją paratrekkingowego wyścigu.
XALPS.jpg

fot.: Red Bull

Wymaga to niezwykłej wytrzymałości, ponieważ w przypadku gdy pogoda nie sprzyja paralotniarstwu, konieczna jest piesza wędrówka. W rajdzie wystartuje 32 najsprawniejszych i najbardziej utalentowanych sportowców świata. W elitarnym gronie zawodników z 21 krajów znalazł się także Polak, Michał Gierlach, dwukrotny mistrz Polski w paralotniarstwie.

Gierlach jeszcze nigdy nie brał udziału w przedsięwzięciu na taką skalę, ale ma ku temu dobre predyspozycje. 30-latek trenuje w Tatrach. Na paralotni lata od 16 roku życia, a od 10 lat startuje w zawodach z sukcesami. „Wszystko zaczęło się przez mojego ojca. Był zapalonym wspinaczem i przez wiele lat marzył, by latać. Jednak odkładał marzenia w czasie z powodu rodziny i pracy. W końcu zaczęliśmy latać razem i totalnie się uzależniłem” – wspomina. Od 2009 roku jest członkiem polskiej kadry paralotniowej. Jest dwukrotnym mistrzem Polski. Jego najwyższa lokata to 8. miejsce w paralotniowych mistrzostwach świata w Bułgarii w 2013 r.



CKM.PL: Na czym polegają zawody Red Bull X-Alps?
MICHAŁ GIERLACH: Sam wyścig opiera się na bardzo prostych regułach - start w Salzburgu, meta w Monako i 7 punktów zwrotnych po drodze, które musimy zaliczyć. Przemieszczać możemy się tylko za pomocą własnych nóg lub na paralotni. Rekordowy czas na pokonanie trasy zajął zawodnikowi 6 dni z hakiem, natomiast wszystko zależy od warunków pogodowych. Tegoroczna trasa jest najdłuższa w historii i liczy ok. 1138 km, dlatego oceniam, że jej pokonanie zajmie grubo ponad tydzień, może nawet do 10 dni dla zwycięzcy.

CKM.PL: Red Bull X-Alps to najtrudniejszy rajd przygodowy na świecie. Dlaczego?
MICHAŁ GIERLACH: Ponieważ wymaga bardzo wszechstronnego przygotowania od zawodników, przede wszystkim od strony fizycznej (dziennie będziemy musieli pokonywać średnio od 50 do 100 km). Do tego dochodzą oczywiście umiejętności związane z paralotniarstwem, bo ten wyścig wygrywają zawsze nie najlepsi chodziarze, a najlepsi paralotniarze. I oczywiście cała taktyka – przygotowanie teoretyczne, meteorologia. To wszystko składa się na trudność tego wyścigu. Plus warunki wysokogórskie jakie panują w Alpach.

CKM.PL: Czym różni się ten wyścig od innych zawodów paralotniowych?
MICHAŁ GIERLACH: Przede wszystkim ten wyścig nie opiera się tylko i wyłącznie na lataniu. W klasycznych zawodach paralotniowych chodzi tylko o czynnik, jakim jest samo paralotniarstwo – kto jak umie latać. Natomiast tutaj dochodzi jeszcze to doskonałe przygotowanie fizyczne i powrót do korzeni – paralotniarstwo zaczęło się od wspinaczki w górach i zlotów na paralotni.

Gierlach1.jpg
fot.: prywatne archiwum Michała Gierlacha

CKM.PL: Skąd dowiedziałeś się o wyścigu?
MICHAŁ GIERLACH: Pierwsza edycja Red Bull X-Alps odbyła się w roku, kiedy robiłem szkolenie paralotniowe, kiedy zacząłem latać. Także ten wyścig zawsze był z tyłu głowy i wiedziałem, że jest coś takiego. Znam wszystkich Polaków startujących do tej pory w tym rajdzie. Z Pawłem Faronem, który startował w ostatnich trzech edycjach, jesteśmy bardzo dobrymi kolegami, także zawsze chodziło po głowie, żeby w tym uczestniczyć. W końcu przyszedł taki czas żeby spróbować czegoś nowego, sięgnąć po troszeczkę odmiany w stosunku do tego, co robiłem do tej pory.

CKM.PL: Spodziewałeś się, że uda Ci się zakwalifikować?
MICHAŁ GIERLACH: Liczyłem na to. Wiedziałem, że mam duże szanse, jeżeli zostanie tylko przyznane miejsce dla Polaka, a wiedziałem, że w poprzednich edycjach tak się zdarzało. Wierzyłem, że moje CV jest na tyle dobre, że uda się dostać. Natomiast nigdy nie wiadomo – wiedziałem, że miałem kilku kontrkandydatów, rozpuszczałem wici wcześniej, żeby dowiedzieć się kto przymierza się do tego startu. Ale ostatecznie to ja się dostałem!

Gierlach2.jpg
fot.: prywatne archiwum Michała Gierlacha

CKM.PL: Jak przygotowujesz się do wyścigu?
MICHAŁ GIERLACH: Przygotowuję się pod okiem Jacka Żebrackiego, jest to jeden z najlepszych biegaczy górskich i ski-alpinistów w Polsce. Podstawa to trening fizyczny - bardzo dużo biegania z obciążeniem takim, jakie będę miał podczas wyścigu. Oprócz tego trening ogólny, czyli siłownia i basen. Od kwietnia siedzę też w Alpach i po kolei poznaję i analizuję kolejne etapy trasy. Kluczem do sukcesu jest przede wszystkim poznać bardzo specyficzne warunki lokalne, bo jedna dolina od drugiej potrafi się totalnie różnić np. warunkami pogodowymi. Wobec tego bardzo istotne jest, żeby poznać tę trasę na tyle, na ile się da przed samym wyścigiem.

CKM.PL: Skąd się wzięła u Ciebie pasja do latania?
MICHAŁ GIERLACH: Zawsze fascynowały mnie góry. Pasją, jaką jest turystyka górska, zarazili mnie rodzice, a szczególnie tata, który się dużo wspinał wiele lat temu. Zawsze marzył o lataniu, o tym, żeby wzbić się w powietrze. W końcu kiedy podrosłem, nie było tyle obowiązków i było troszkę więcej czasu – tata postanowił, że zacznie latać. Jak zobaczyłem, jak wzbija się w powietrze i lata, sam powiedziałem – kurczę, muszę tego spróbować. W momencie kiedy pierwszy raz oderwałem stopy od ziemi powiedziałem – muszę to robić!

Gierlach3.jpg
fot.: prywatne archiwum Michała Gierlacha

CKM.PL: Najbardziej niesamowita historia, która spotkała Cię w powietrzu?
MICHAŁ GIERLACH: Takich historii jest wiele, ale za każdym razem ogromne wrażenie na mnie robią spotkania z ptakami i to we wszystkich miejscach globu. Największe ptaki, z którymi latałem to sępy w Nepalu o rozpiętości skrzydeł blisko 3m. Miałem też taką przygodę, że sęp wpadł w moje linki. Na szczęście w porę się oswobodził i poleciał dalej i nikt na tym nie ucierpiał. Ale za każdym razem spotkania z ptakami to jest coś niesamowitego.

CKM.PL: A najgroźniejsza sytuacja?
MICHAŁ GIERLACH: Taka zdarzyła mi się niedawno, w kwietniu, podczas przygotowań do X-Alps. Dopadła mnie burza w Alpach austriackich i musiałem przymusowo bardzo twardo lądować, przy wietrze dochodzącym do 80 km/h i bardzo silnych turbulencjach. Na szczęście skończyło się tylko na urażonej dumie i potłuczonych czterech literach.

CKM.PL: Jaki jest Twój cel na ten wyścig?
MICHAŁ GIERLACH: Przede wszystkim celem jest dotrzeć do Monako, czyli do mety. Myślę też, że reszta stawki może się mnie obawiać, bo zamierzam im mocno deptać po piętach. Jeżeli udałoby mi się znaleźć w pierwszej dziesiątce zawodników, którzy ukończyli wyścig, to będzie bardzo dobry wynik. Natomiast były lata, kiedy tylko np. trójka zawodników w ogóle dolatywała do mety, dlatego to Monako jest priorytetowym celem.

Zawody na żywo można podglądać TUTAJ

ZOBACZ TEŻ SEKSOWNE ZAWODNICZKI RED BULLA:
red bull zawodniczki.jpg




Dodał(a): ckm.pl Piątek 30.06.2017