Męska gra


Męska gra


GŁOWĄ W SŁUPEK
Przypadek Nathana Browna z Richmond Tigers wstrząsnął w 2005 roku całą Australią. Brown chciał wykopać piłkę, ale na wyciągniętą nogę rzucił się obrońca rywali. Wbita w ziemię piszczel złamała się niemal pod kątem prostym. Sędzia nie przerwał akcji, więc pomoc dla wyjącego z bólu piłkarza przyszła, dopiero gdy jego koledzy zdobyli gola. Powtórki wygiętej w bok nogi prezentowano w telewizji tak często, że wielu widzów zemdlało z obrzydzenia. Ale Australijczycy to twardy naród. Gdy rok później pokazano zmasakrowaną twarz Jeffa White’a z Melbourne Demons, którą po kopnięciu rywala lekarze opisali jako „podobną do ofiary wypadku samochodowego”, zasłabło zdecydowanie mniej osób. Nie wszystkie kontuzje powodują taki szok. Kiedy w ubiegłym roku rozpędzony Matthew Westfield z klubu Tasmania Devils złamał gołą słupek, dostał więcej gratulacji niż wyrazów współczucia. A tylko śmiech spotkał cierpiącego Chada Davisa z St Kilda Saints, któremu Peter Filandia z Sydney Swans pogryzł do krwi... jądra.

POLSKI ŁĄCZNIK
Kilku potomkom polskich emigrantów udało się przejść do legendy szalonego australijskiego futbolu. Wieczną sławę zdobył wywodzący się z Krakowa ród Krakouerów. Najstarszy, Jim, grał przez długie lata w North Melbourne Kangaroos i w 1986 roku zdobył nagrodę najlepszego zawodnika sezonu. Jego brat Phil był trzykrotnie klubowym królem strzelców. A syn Andrew w ciągu sześciu ostatnich lat zdobył dla Richmond Tigers aż 102 gole! Inna sprawa, że Jim Krakouer spędził też 8 lat za kratkami za przemyt narkotyków, zaś kariera Andrew właśnie została gwałtownie przerwana. W czerwcu 2008 roku dostał  20 lat za ciężkie pobicie... Na szczęście inni nasi rodacy zapisali w historii Australii bardziej chlubne karty. Jest wśród nich m.in. Brian Sierakowski, który wywalczył kiedyś z St Kilda Saints mistrzostwo kraju, choć bardziej zasłynął w 1997 roku, gdy cudem przeżył atak rekina w Oceanie Indyjskim. Pogruchotany zębami potwora czerwony kajak Sierakowskiego z wielkim napisem „Extract of Poland” („Cząstka Polski”) jest do dziś jedną z atrakcji turystycznych Fremantle w zachodniej Australii.

WICEMISTRZOSTWO
W futbolu australijskim brakuje tylko jednego. Z bliżej nieznanych powodów tego sportu nie uprawia nikt poza Australią. Owszem, w różnych miejscach świata trenują jakieś amatorskie drużyny, jednak ich poziom jest tak żałośnie niski, że narodowa reprezentacja Australii po prostu nie ma z kim rywalizować. Dlatego piłkarze z antypodów grają najwyżej jeden—dwa międzynarodowe mecze rocznie, a jedynym przeciwnikiem reprezentującym w miarę zbliżony poziom jest... Irlandia. Wprawdzie na Zielonej Wyspie uprawiają inną dyscyplinę — futbol gaelicki — ale jej reguły są na tyle podobne, że na potrzeby wspólnych spotkań udało się uzgodnić kompromisowe zasady. Tyle tylko, że od 2006 roku, gdy brutalnie grający Australijczycy zmasakrowali biednych Irlandczyków, nie odbył się ani jeden wspólny mecz... A może by tak w Polsce zapomnieć o skorumpowanej, skompromitowanej piłce nożnej i zacząć grać nad Wisłą w futbol australijski? Wicemistrzostwo świata mielibyśmy w kieszeni!


OKRĄGŁE REGUŁY
Futbol australijski nie ma zbyt wielu zasad. Oto te najważniejsze  Mecze składają się z czterech kwart po 20 minut każda. Boisko jest owalne i musi mieć od 135 do 185 m długości oraz od 110 do 155 m szerokości. Na dwóch końcach owalu stoją po trzy bramki oznakowane czterema słupkami bez poprzeczek, rozstawionymi co 6,4 m. W każdej drużynie gra po 18 piłkarzy plus 4 rezerwowych. Zawodnicy mogą piłkę kopać nogą i uderzać pięścią we wszystkich kierunkach, ale nie mogą jej rzucać otwartą dłonią. Gola można zdobyć tylko nogą. Celny strzał między dwa środkowe słupki daje 6 punktów. Trafienie w boczne bramki albo w któryś ze środkowych słupków to 1 punkt. Gdy zawodnik biegnie z piłką w rękach, raz na 15 m musi odbić ją od ziemi. Jeśli złapie piłkę kopniętą z odległości co najmniej 15 m, ma prawo oddać strzał nieatakowany przez rywali. W futbolu australijskim nie ma spalonego.


WYNIK GRY
W tym sporcie najbardziej skomplikowany jest rezultat meczu. Standardowy wynik meczu futbolu australijskiego wygląda następująco: Diabły 12.16(88)–Demony 17.15(117) Co to oznacza? Straszliwe przydomki to oczywiście nazwy drużyn. Liczby to kolejno: ilość goli za 6 pkt, ilość goli za 1 pkt i (w nawiasach) łączna liczba punktów, która decyduje o wyłonieniu zwycięzcy. Oprócz bramek oficjalne pomeczowe raporty wymieniają też strzelców goli, najlepszych zawodników oraz wszystkie poważne kontuzje. Prosta gra.


Dodał(a): Mateusz Zieliński Wtorek 02.08.2011