Falowanie i spadanie

Latawce mogą służyć również do pływania

surfing

Oczywiście, wszystko zaczęło się od Chińczyków, którzy już na długo przed naszą erą hurtowo wymyślali rzeczy typu papier, proch i sztuczne ognie. No i pewnego dnia wymsknął im się również latawiec. Minęło jak z bicza trzasł kilka tysiącleci i w latach 80. minionego wieku ktoś wpadł na pomysł przyczepienia latawca do deski surfingowej. I tak narodził się kiteboarding (kite: latawiec, board: deska) znany w Polsce pod inną nazwą – kitesurfing. Jest to spor t typu ekstremalnego, wi´c wszystko co z nim związane jest ekstremalne i duże. I tak, ekstremalnie duże są koszta jego uprawiania: potrzebna jest do tego specjalna deska do pływania (mierzy od 1,4 do 2,5 metra) oraz latawiec (22 metrów kwadratowych powierzchni) jako siła ciągnąca, plus oprzyrządowanie, ochraniacze, linki, kamizelki ratunkowe, proszek do odstraszania rekinów, itp. Wszystko to wraz z biletem na molo (z plaży może być ci ciężko wystartować) może nawet osiągnąć cenę nowiutkiego poloneza prosto z taśmy fabrycznej, czyli ponad 5 tys. dolarów (20 tysięcy złotych). Ekstremalnie duże jest też niebezpieczeństwo – można się podczas kiteboardingu nie tylko utopić, ale i dodatkowo powiesić. Śmiałek, któremu uda się uniknąć wymienionych wyżej przyjemności, ma szansę na ekstremalne, latająco–pływające osiągi: najlepsi wznoszą się na wysokość 12 metrów i gnają z wiatrem z prędkością do 25 węzłów (45 km/h).


Dodał(a): ckm Wtorek 06.09.2011